Zima.
Zima, po którą trzeba jechać trzy godziny.
Swiat, z obłędu, zmienia barwy na biel, przyprószony brąz i oszronioną szarość.
Błękit nieba ubrany w chmury i mgłę.
Niespieszność. Szept. Szelest mrozu.
Piękno. Magia.
Z moim Bartkiem wszystko dzieje się piękniej.
Zawsze skręca w te boczne, bardziej kręte drogi i otwiera przed nami czarowny świat.
Wie, że to uwielbiam.
I nagle jesteśmy tylko my...
I zima.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz