Zdarza mi się co jakiś czas taki czas, kiedy pragnę ciszy za wszelką cenę, kiedy wdaje mi się pełnią szczęścia i doskonałością.
Dzieciom buzie słodkie nie zamykają się.
Milczą od ok. 21:00 do 23:30 kiedy One śpią, a my nie - potem rozpoczyna się budzenie, wołanie, nocne wędrówki, popłakiwanie.
Wskakuje mi Mała do łóżka, Tata ląduje u Młodego. Albo na odwrót. Zazwyczaj wczepiają swoje małe nóżki między moje kolana albo łydki, drapiąc swoimi nazbyt długimi paznokciami albo uderzając boleśnie piętą w piszczel.
Odkąd mam dzieci, zastanawia mnie ich kruchość w połączeniu z siłą uderzeń, zwłaszcza tych nieświadomych, śpiących, bezwiednych:)
Potem zasypiają, Mała trochę chrapie przez niewycięte migdały, ale ta nocna cisza się nie liczy:)
Odkąd mam dzieci, zastanawia mnie ich kruchość w połączeniu z siłą uderzeń, zwłaszcza tych nieświadomych, śpiących, bezwiednych:)
Potem zasypiają, Mała trochę chrapie przez niewycięte migdały, ale ta nocna cisza się nie liczy:)
Od rana od nowa...
A jak tak marzę o byciu sam na sam ze sobą lub z B. Tylko. Nie słyszeć, nie czuć, o! Pobyć z własnymi myślami, usłyszeć je w i końcu im biednym odpowiedzieć.
Bo ja przecież cały czas tam jestem!
Chwila...
Tym razem pobiegła do Taty.
Mały też już tu jest, "cześć tata!" - ma 2 latka i 3 miesiące i udaje mu się wymówić te mnóstwo słówek, których zdążył się w międzyczasie nauczyć ze słuchu. Zna je, potrafi powiedzieć i rozumie! Jestem zachwycona, wyciąga je jak z rękawa, codziennie po kilka nowych. Jeśli dogoni Marysię pod względem gadulstwa...będę chodzić po domu w wielkich słuchawkach i nauczę się wyrywkowo czytać z ruchu warg.
Nie wiem z czego wynika mój naprawdę niski próg odporności na hałas. Może to Pasje, Potrzeby i Pragnienie samorealizacji (cały czas szukam innego określenia, niż ta samorealizacja, jak tylko je znajdę, zastąpię:) ) starają się zagłuszyć dziecięce piski, śpiewanie, harmider?
Fakt, że przyzwoliliśmy Bąbelkom na zabawy w salonie, są tu z nami zabawki, stolik do rysowania, krzesełka, kredki. Tutaj spędzamy czas jako Rodzinka. Czasami dzieci biegną do pokoju Janka, znikają tam na kilkanaście minut, zdarza się, że nie dobiegają wtedy stamtąd odgłosy walki i płaczu. Częściej jednak dobiegają.
Dzieci nie rozumieją, że mamy - oprócz Nich - jeszcze swoje światy, że istnieje coś poza Nimi, albo i z Nimi ale nie dotyczy ich bezpośrednio.
Kiedy to zrozumieją?
Mam nadzieję, że prędzej, niż moje Pasje, Potrzeby i Pragnienie dadzą za wygraną...
Cześć kochana,
OdpowiedzUsuńtak, znalazłam tę książkę, mam ją ciągle na kompie. Mogę Ci ją wysłać na maila i tak sobie myślę, ze przeczytasz od deski do deski.
Ludzie różnie gadają, różne maja sposoby. Każdy chwali swój sposób. Ja skorzystałam z rad z tej książki. I nie powiem Ci, że dzieci nie będą sie buntować, wrecz wyc ... myślę, że beda. Ale jak po tygodniu "walki" zobaczysz, ze idzie z górki... Uzbrój sie w siłe, bo nieraz mnie mąż atakował ( oczywiscie siedząc wygodnie w fotelu) i pytał nerwowo- czy on ma tak płakać? Ile on ma tak ryczeć? Jedyna moja odpowiedź była - "Stosuje się do minut z książki, została minuta i potem do niego pojdę" Czasem, ale tylko czasem, mimo, ze nie minał jeszcze ten czas, szłam do niego do pokoju troche szybciej, ale moze o minute. Zawsze starałam sie trzymac jednak czasu podanego w książce.
Podaj mi maila :) prześlę Ci ja.
Trzymam kciuki za Waszą dwojkę :)
:) dzięki Ci wielkie!
OdpowiedzUsuńmój adres to close77@gmail.com
Wiem, że to kwestia nas obojga, bo póki co narzekamy, a nie bierzemy spraw w swoje ręce.
Trzymaj kciuki, a na książkę już czekam:)
pozdrawiam!
Witam, ponieważ nie mam jeszcze dzieci to tak na prawdę nie wiem namacalnie co to znaczy hałas i permanentny brak snu :) ja też lubię czasem "posluchać" swoich myśli w ciszy ;) Będę tu zaglądać ;) i zapraszam do mnie ku-polechtaniu-duszy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMargo dziękuję za odwiedziny - ja też będę zaglądała do Ciebie:)
OdpowiedzUsuń