poniedziałek, 28 sierpnia 2017

o blogu

Założyłam mojego bloga, żeby pisać.
Tak naprawdę pisałam już dużo wcześniej, ale pod innym szyldem, głównie o dzieciach, częściowo tylko upubliczniając.
Też dla siebie, dla pisania, siedzi we mnie to pisanie i nic na to nie poradzę.
Jedni malują, inni rysują lub śpiewają.
Jeszcze inni potrafią z drewna, nici, papieru stworzyć niesamowite, piękne przedmioty.
Zawsze takim osobom zazdrościłam, tak pozytywnie, umiejętności, manualności. Moje ręce dwie potrafią grać na fortepianie, trudne, choć szkolne utwory. Ale do maszyny do szycia, szydełka, nożyczek, czy tkanin talentu i chęci brak.
Więc piszę. Nieudolnie zazwyczaj. Ale zawsze z serca.
Czasami wystarczy przerwa śniadaniowa w pracy, zapisuję parę słów. Albo nawet te kilka minut, gdy czekam przed przejazdem kolejowym, a w radio leci jedna z piosenek, na które zawsze reaguję emocjami.
Tu i teraz. Zapisane na szybko słowa tak doskonale oddają to, co w danej chwili czuję, że nie mogę czekać. Są jak sen, który trwa kilka minut, żeby o świcie bezpowrotnie zniknąć z mojej pamięci i podświadomości.


A te napisane słowa, nie chcą siedzieć w szufladzie. Chcą żyć i oddychać. Chcą się sobą chwalić.
Chcą przyciągać, czarować, umilać, czasem zastanawiać.
Chcą być czytane.
Bardzo.
Mimo, że nie sprawdzam słupków poczytności, wejść, polubień, a o pojęciu UU dowiedziałam się niedawno, po kilku latach prowadzenia bloga, to po opublikowaniu każdego jednego posta... czekam. Na każdy komentarz, choćby najmniejszy, najkrótszy, choćby uśmiech i małe pozdrawiam.
Ale Wasz. Twój. Ślad, że Ktoś tu trafił lub może wrócił.
Macie pojęcie, jak to cieszy?
Widzę, że mnie odwiedzacie, choć nie raz, nie dwa, robią to również komputery.
Znam warunki konieczne do tego, żeby liczba odwiedzin i komentarzy wzrosła.
Czytam o nich i obserwuję, jak działają na innych blogach.
Ale to nie moja bajka. Nie zarobię na blogu. Jedyne, na czym mi zależy, to zainteresowanie, obecność, komentarz. Wasza obecność.


Wiem, że moje myśli i sposób ich wyrażania jest nieksiążkowy, niesłownikowy, nie zawsze zrozumiały i poukładany. Wtrącam dość sporo takich moich "pomiędzy wierszami", co powoduje, że ostatecznie tekst jest przekombinowany, niejasny. Za dużo skrótów myślowych wydłuża drogę do złapania sensu. Przypuszczam, że zdarza mi się być przy tym tak odrobinę uroczą. I jeden na pięć razy zyskuję tą umiejętnością sympatię, ale częściej jednak pozostaję nieczytelna...
Kilka tygodni temu wróciłam do Elizabeth Bard i jej "Pikniku w Prowansji". Mimo że średnia liczba przeczytanych przeze mnie dziennie stron jest żałosna, całe tegoroczne lato niemal utkane jest z jej fragmentów...
Na którejś z kolei stronie uderzył mnie krótki, choć wyczerpujący opis... mnie samej.
Co prawda jest to opis kuchni prowansalskiej, ale zdecydowanie mogłabym się podpisać pod wszystkimi znalezionymi tam epitetami...
"Nie pragmatyczna, zgodna z wcześniej ustalonym planem. Instynktowna, impulsywna, naglaca,  płynąca z porywem serca."
To ja.


Dlatego wybaczcie nie słownikowość i - jeśli znajdziecie chwilkę - zostawcie mi proszę pod tym postem ślad Waszej
obecności. Jeden uśmiech, dwa znaki. Nawet, jeśli trudno mnie po prostu skomentować:)
To dla mnie ogromnie ważne, dodaje skrzydeł. Serce rośnie.
Mój blog, to blog o sobie, ale już nie tylko dla mnie.


Dziękuję:)



16 komentarzy:

  1. Przykułaś moją uwagę. :) Poczytałam. Wrócę.
    Miłego dnia.
    Mariola

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam, czytam, czytam.. Zawsze i z niecierpliwością czekam na kolejne posty. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja, Aniu bardzo lubię Cię czytać, Twój potok słów trafia do mnie zawsze jasno i czytelnie ;) Czy to świadczy o moim również roztrzepaniu? ;))
    Nie zawsze zostawiam ślad, bo przeważnie zaglądam w pędzie, ale zaglądam za każdym wpisem :)
    Pozdrawiam słonecznie dziś !
    P.S. co to UU? Bo ja też prowadzę bloga dla siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta dziękuję:) Ja Ciebie też zawsze czytam i wpatruję się w te zdjęcia cudowne.
      Mi też wydaje się, że podobnie jesteśmy zakręcone i - jak to właśnie w tej książce wyczytałam - "impulsywne i płynące z porywem serca":)
      Szkoda, że mieszkamy tak daleko od siebie...

      a UU to unikalny użytkownik:) statystyka, nie dla nas:)

      Usuń
  4. A ja wróciłam po psychicznej i fizycznej niemocy :* :* :*
    O UU nic nie wiem i mi z tym dobrze. Oj chciałabym mieć taką zdolność wyrażania się w sposób nieksiążkowy, niesłownikowy, jedyny w swoim rodzaju, tak jak Ty to Aniu potrafisz."Piknik w Prowansji" wciągam na listę do przeczytania.
    Ściskam Cię serdecznie
    Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana:)
      My Ci przesyłamy cząstkę naszej mocy i radości, rankami, gdy układamy kocyk od Ciebie równo na łóżku, i wieczorami, gdy wieszamy go na oparciu. I jeszcze czasem w ciągu dnia, gdy Marysia czyta i się w niego wtula.
      Dużo ciepła płynie do Ciebie:) :*

      Usuń
  5. Zagladam w wolnej chwili,czytam i podziwiam)))pozdrawiam.Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Dziękuję za komentarz i Twoją obecność:) Pozdrowienia!

      Usuń
  6. Aniu, Ty mó bliźniaku mentalny! Uwielbiam Twoje pisanie, ba! Zazdroszczę niejednokrotnie, że oto ujęłaś pięknie w słowa to, czego ja nie potrafiłam, że dotknęłaś temat, który i ja chciałabym dotknąć. W całej tej blogosferze jesteś ww niewielkiej grupie blogów, które naprawdę mają wartość dodaną: pizwalasz się zatrzymać, pomyśleć, rozmarzyć. Wizyta u Ciebie to nigdy nie jest czas stracony! Pisz, pisz, pisz!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      I co ja mam teraz zrobić z tymi skrzydłami w pracy??
      Całe dwa mi na plecach rosną...

      Dziękuję:)

      Usuń
    2. Czytam i podziwiam jak malujesz słowami. Ja umiem napisać coś ale w punktach :-))))))

      Usuń
    3. haha:) każdy ma swoje sztuczki:)

      Usuń
  7. Pisz, pisz, bo potrafisz. Mnie u Ciebie trochę nie było, ale życie realne mnie ostatnio pochłania. Czasami wymaga ono dużego skupienia. Ja nie mam pojęcia, jak zwiększa się liczbę odwiedzin, co to jest te całe UU. Piszę dla ludzi, dla siebie. Z Twoich tekstów czuć, że piszesz je z serca, a nie takie se teksty, byleby się przypodobać. Bardzo fajny post.

    Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Twoje teksty też są wyjątkowe, mnie również czasem tak pochłania codzienność, że nie znajduję dość czasu na ulubione blogi. Ale mam nadzieję to wkrótce nadrobić:)
      Ściskam:)

      Usuń