szaleństwo
jakiekolwiek
takie najzwyklejsze niby
przyziemne, takie fiu bździu...
zakupy, ciuchy, ale takie za milion dolarów
albo i za trzysta złotych
za sztukę
i tych sztuk całą szafę bym kupiła
a stare rozdała, wydała każdą jedną bordową i ciemnozieloną...
bo właśnie czerwieni mi brak, a w czerwieni mi ładnie
w szarościach też nieźle, takich z fakturą, z ciepłem, szorstkich i grubych
w kremie, ecru i taupe
nonszalancko i ekskluzywnie
to tak właśnie mogłabym od razu
albo do hotelu uciec, z cichym pokojem, białą pościelą i brakiem zasięgu na osiem godzin
z łóżkiem miękkim i pustym
i spać do szesnastej...
albo na spacer z Tobą polecieć gdzieś do Lizbony albo do Nowego Jorku
do parku
na ławce usiąść, zamknąć oczy i tak cieszyć się ze swojego wspólnego szaleństwa
moglibyśmy przecież urwać się na dwa, trzy dni
ja tak lubię z Tobą to wszystko.
na szaleństwo mam ochotę
takie od razu, od ręki, już
zanim zacznę rozmyślać, przeliczać i zdam sobie sprawę, że paszport nieważny już dawno
zanim rozsądek wygra
mogłabym
bo przecież zdolna bywałam do niejednego szalonego wyjazdu
odruchu, decyzji...
przecież do Hiszpanii stopem dojechałam
na całe lato studenckie
a w Nowym Jorku, w tym sklepie, gdzie buty czerwone cudne kupiłam
mój pierścionek z cyrkonią tak bardzo spodobał się ekspedientce,
że z palca zdjęłam i jej go dałam
bo u nich to ona takiego ładnego nie widziała...
a ostatnio na kawę do Warszawy pociągiem...
i z powrotem
hmm... bywałam?:)
jak dobrze jest sobie czasem te szaleństwa przypomnieć
siedząc obok sterty ciuchów czekających na poukładanie
obok służbowego segregatora
odrywam się od nich z uśmiechem i myślę sobie
do czego ja jestem zdolna?
gdzieś tam to we mnie siedzi
czeka i cieszy się na samą możliwość i prawdopodobieństwo
a, co ważniejsze, wiem, ze się doczeka
może nie tak od razu, nie dziś, nie jutro
ale zdjęcie do paszportu trzeba by zrobić w tym tygodniu
w razie jakiegokolwiek
bez wahań najmniejszych
szaleństwa
Szalonaś :) Ja chyba nie jestem do takich wariacji stworzona, choć jak się zastanwowię głębiej to czuję tę ekscytację ;) Zawsze jednak wygrywa chęć planowania, normalnie uwielbiam planować ;)
OdpowiedzUsuńA ja czuję, że też bym uwielbiała planować, gdybym w końcu zwolniła i dała sobie szansę.
UsuńChoć przyznam, że dawno temu planowałam. Robiłam na przykład listy zakupów wg sklepów i półkami od wejścia:)
To tak jak ja :) Ja takie właśnie listy zakupów robię. Gorzej, jak jest reorganizacja w sklepie ;)
OdpowiedzUsuńOj, to klops, całą strategię trzeba od nowa rozpisać:)
UsuńAniu - moja kochana, szalona Kobietko! Może i daleko mi do Twej spontaniczności, ale czuję, że z Tobą to i na koniec świata mogłabym jechać i wszystkie pierścionki porozdawać:)
OdpowiedzUsuńhaha:) to cudownie! to kiedy ruszamy na ten koniec?:)
UsuńNo jeśli to ma być spontan, to trzeba by natychmiast :D
UsuńRuszyłyście już? ;-)))))))))))))
UsuńTaaaa.... chyba do księgowości... potykając się o zaopatrzenie i planowanie...
UsuńHelp!!!
Faktycznie tylko ucieczka w BARDZO DALEKIE miejsce by tu pomogła:)