piątek, 25 listopada 2016

"nie poddawać się w szukaniu tego czegoś..."

Dzień dobry:)
Taki zwyczajny... za oknem mglisty i szary.
Ale czasem, nawet mimo mgły i szarości, jest nam po prostu dobrze.
Zdarzają Wam się takie dni? Kiedy kąciki ust podnoszą się do góry same, na myśl o bliskich, o tym, że SĄ, że są zdrowi, że czekają w domu... że pomimo tego i tamtego, jest cudownie!
Zawsze przecież można wynaleźć sobie powody do narzekania, niezadowolenia, do ciężkich westchnień, bo w pracy konflikty, bo ludzie zawodzą, bo wszędzie biegiem...
A ja dziś, na przekór, zostawiam z boku pesymizm listopadowy. Chwytam telefon i spontanicznie piszę miłosną wiadomość do męża. Ściskam mocno dzieci i szepczę im do ucha zapewnienia o tym, że kocham zawsze, bezgranicznie i bezwarunkowo. Rozdaję tysiące całusów.
Reprymendy i kary konieczne są niestety, ale po pięciu minutach ściskamy się od nowa.
Taki dzień, jak co dzień, ale dziś, świadomy bardziej.


Kilka dni temu przeczytałam na Facebook'u pewne wyznanie. Bardzo odważne i bardzo pozytywne. Spadło mi jakby z nieba, bo ostatnie dni były dla nas dość trudne, pełne napięcia i olbrzymiej niepewności. Po przeczytaniu słów Basi - link tutaj - ogromnie mi ulżyło, niepewność zastąpiło przekonanie, że to, co robię, jest właściwe, że nie mogę przestać wierzyć, nie mogę się poddać. Wzruszyłam się oczywiście i pomyślałam... jakie to życie jest przewrotne i cudowne jednocześnie. W jednej chwili tracisz wiarę w ludzi, a w kolejnej trafiasz na Osoby silne i piękne.
Właśnie... na pewno i Wy znacie osoby, o których można powiedzieć, że są po prostu piękne, prawda? I nie chodzi tu tylko o powierzchowność, urodę, ale o to COŚ, co sprawia, że chce się przebywać w ich towarzystwie, są radosne, łagodne, ciepłe i już przy pierwszym spotkaniu znika dystans. Przy nich ma się wrażenie, że świat jest jaśniejszy i prostszy.
Taką osobą jest właśnie Basia Woźniak. Spotkałyśmy się tylko raz, przy okazji weselnego makijażu w lipcu, o którym pisałam tutaj (słynny toskański weekend:) ). Basia jest niesamowita, potrafi wydobyć z każdej dziewczyny, kobiety, prawdziwe piękno. Kiedy tylko poznałam datę wesela, od razu rezerwowałam termin właśnie w Studio Basi, wiedziałam, że jeśli makijaż, to tylko u niej!:)


Postem na fb Basia odpowiada na wyzwanie, dzieli się, chwali - jak o tym pisze - swoimi sukcesami i drogą, która ją do nich doprowadziła. Pisze o tym, za co jest wdzięczna. Jej słowa i sam fakt ich opublikowania (wyobrażam sobie, ile ją to kosztowało...) poruszyły mnie na tyle, że postanowiłam podzielić się nim i z Wami. Mnie zainspirowały, mi pomogły - może i Wy przeczytacie je w najlepszym momencie?


Barbara Woźniak:
https://www.facebook.com/BarbaraWozniakStudioWizerunku/photos/a.669577299773624.1073741828.669141349817219/1269179006480114/?type=3


"Nie jest mi lekko o tym pisać .. rzecz o sukcesach.. dostałam dziś takie zadanie i chcę je zrealizować, bo jest częścią mojej drogi rozwoju.. ale szczerze mówiąc w pierwszym momencie, jak je dostałam, może nawet jeszcze w drugim i trzecim też :) poczułam spory stres, wgniotło mnie w ścianę na samą myśl o tym, co Wy sobie pomyślicie , że głupio tak, że przecież „nie wypada” się chwalić, wiele z NAS tak myśli, więc gdy ktoś pisze wszem i wobec o sobie dobrze, może to zostać źle odebrane ..
w ogóle na słowo „sukces” w odniesieniu do mnie samej, mam takie „wzdrygnięcie” , bo przecież może mi się podwinąć noga, bo przecież tak łatwo coś „przechwalić”, strach, że jak powiem głośno, dlaczego jestem z siebie dumna i sobie wdzięczna, to NA PEWNO COŚ SIĘ SPIEPRZY. Też tak macie ?? No nic, zaryzykuję
Moim najbliższym tej chwili sukcesem jest to, że się nie wymigałam od tego zadania, od napisania tego. Wchodzę rano na fejsa i co widzę ? wczorajszy post Kuby B.Bączka #MentalPower 
 „sukces przychodzi w momencie, w którym po prostu się nie poddajesz” .. ha!
Za co jestem sobie wdzięczna? Co uważam za mój największy sukces ? Jakieś 4 lata temu powiedziałam dość! Miałam już męża (nadal mam , dom, byłam już mamą dwójki małych córeczek, w kieszeni dyplomy z wyróżnieniem ukończonych studiów ( w tym kosmetologii) i niezłe doświadczenie zawodowe. Byłam bez pracy. Głównie dlatego, że NIE CHCIAŁAM ROBIĆ dalej tego co do tej pory, a przynajmniej nie w takim kształcie, moja praca nie dawała mi satysfakcji, nie było to do końca „TO” co by mnie pozytywnie nakręcało. Czułam się z tym wszystkim delikatnie mówiąc do niczego. Po przerwie związanej z początkami bycia mamą, było coraz ciężej, bo coraz mocniej czułam, że MUSZĘ coś zmienić, że POTRZEBUJĘ tego, i coraz bardziej brnęłam na oślep w poszukiwaniu tego czegoś .. nie widząc, ze to co „coś” jest cały czas ze mną
Jestem sobie wdzięczna za ten upór i zaufanie do intuicji, żeby NIE PODDAWAĆ SIĘ W SZUKANIU TEGO CZEGOŚ.. za wewnętrzne przekonanie, że nie chcę robić „czegokolwiek” , tylko , że musi to być coś co lubię, co sprawia mi przyjemność, co ma jakieś większy sens, bo tylko wtedy będę to robić dobrze i tylko wtedy będę szczęśliwa CZY SZUKAŁAM SUKCESU? NIE!!! to słowo nie mieściło się nawet w kręgu moich bezpiecznych słów, miałam potrzebę po prostu odnalezienia siebie i swojego miejsca we wszechświecie   W momencie okropnej „doliny” z tym związanej przestałam nad tym rozmyślać, a zabrałam się do roboty. Bardzo jestem w tym miejscu wdzięczna mojemu mężowi, bo to on dawał ( i ciągle daje! ) mi dużo wsparcia w niepoddawaniu sie rzeczywistości i motywowal, wtedy wierzyl we mnie bardziej niż ja sama! dzieki Niemu zapisałam się na pierwsze warsztaty rozwojowe, w ich konsekwencji na kolejne, prowadzone przez wspaniałą trenerkę Hanię
Sobkowska . Odważyłam się poprosić o pomoc ( to też uważam za mój sukces) , odważyłam się zawalczyć o moje marzenia ( a na tamtym etapie moim marzeniem było ich chociażby usłyszenie, odnalezienie.. ), poznałam wiele fantastycznych osób, które (w ogromnym skrócie pisząc) pomogły mi rozmową, własnym doświadczeniem, pracą oraz wsparciem mentalnym i wiarą we mnie.
Moim ogromnym sukcesem jest moja zmiana, proces który rozpoczął się wtedy a trwa dalej, ci którzy mi w tym towarzyszą wiedzą, jak duża to zmiana ( kiedyś za żadne skarby nie napisałabym tego posta..) Moim ogromnym sukcesem jest to , że potrafię mówić „nie” kiedy czegoś nie chcę, że potrafię zrezygnować czasem z takich rzeczy, które przyniosłyby mi może i rozgłos ( sukces medialny ), ale zabrałyby mi czas na ŻYCIE , czas który uwielbiam (i potrzebuję jak powietrza) spędzać ze swoją rodziną, znajomymi. Jestem z siebie mega dumna, że potrafię o to zadbać, a nie drżeć o to, ze to się na mnie zemści, że stracę życiową szansę na sukces. Mój sukces to to, że sama decyduję co chcę robić, że chcę być i jestem szczęśliwa na moich zasadach i w poszanowaniu zasad ludzi, z którymi żyję
Mój sukces to też oczywiście to czym zajmuję się ZAWODOWO, moja firma, to że ROBIĘ TO CO LUBIĘ i lubię to co robię, że moja praca przynosi mi radość, że na nie łatwej drodze rozwoju osobistego, podejmowałam takie, a nie inne decyzje , że przez moją pracę, przynoszę innym radość, dostaję od wielu z Was słowa wdzięczności i potwierdzenia , ze moja praca ma sens, że wracacie do mnie , że mam grono stałych klientów, firmy z którymi współpracuję.. tak, nawet mi się nie śniło, że tak będzie! Moim marzeniem było tylko to, żeby czuć radość i sens mojej pracy.. a teraz mogę spełniać inne moje marzenia, a także marzenia innych! To cudowne!
Mój sukces to też w olbrzymiej części moja RODZINA- spełnione marzenie, jedyne którego byłam pewna zawsze, pierwsze dojrzałe wielkie marzenie ! Mam cudowną rodzinę, a relacje które nas łączą to też nie wyłącznie cud z nieba, tylko efekt pracy i wspólnego dbania o nie, dlatego że ona jest dla mnie najważniejsza, pilnuję czasu który dla niej rezerwuję i żadne andrzejki, karnawał czy sezon ślubny nie będzie ważniejszy , ale żeby nie było wątpliwości, DROGIE KLIENTKI, jeśli doczytałyście do tego miejsca to wiedzcie, że JESTEŚCIE DLA MNIE WYJĄTKOWE I WAŻNE, i dlatego właśnie, czasem odmawiając Wam, nie poświęcając na prace więcej czasu ponad to ile fizycznie jestem w stanie, ile ustaliłam, dbam o Was! Bo dbając o siebie, i równowagę między życiem a pracą , chce mi się ciągle rozwijać, pracować i czerpię z tego radość i daję z siebie wszystko. . Amen
Gratuluję i dziękuję tym, którzy to przeczytali i nie oburzyli się na moje chwalenie się
Ps. Dziękuję Haniu za zadanie, na początku na chwilę wgniotło mnie w ścianę zmierzenie się z tym, co inni sobie pomyślą kiedy zacznę się „chwalić” i to napiszę , ale teraz jestem wdzięczna, bo fajnie było zdać sobie sprawę z tego, jak fajnie mi z tymi moimi „sukcesami” :)
podzielicie się swoimi sukcesami? zachęcam  #doceniajmysiebie "

 
Myślę, że komentarz jest zbędny:)
Basiu - dziękuję!



PS. Z Basią "łączą" mnie jeszcze dwie rzeczy - obie urodziłyśmy się 4 grudnia (choć ja kilka lat wcześniej:) ) i obie uwielbiamy lawendę...

"Nie poddawać się w szukaniu tego czegoś..." - powodzenia!:)




2 komentarze: