piątek, 1 grudnia 2017

perspektywa


Odważyłam się. Podjęłam ten jeden mały krok. Ku nowemu? A może właśnie ku samej sobie?
Miałam niedawno dni, tygodnie! kompletnej załamki, zwanej przez niektórych depresją.
Nie dziwię się, że ludzie boją się tego słowa. Mam wrażenie, że kryje ono za sobą ogromną słabość, bezsilność, porażkę, do której większość nie jest w stanie przyznać się przed samym sobą.
Ale czuję też w sobie, na razie drobny, ale jasny i ciepły, promyczek. Mam przeczucie, że sporo jednak jeszcze przede mną, że przecież jestem tą Anią, osobą, w której drzemie tak wiele, wszystko! I że mogę z tych moich słabości podnieść się, otrzepać resztki wahań, zniechęceń, strzepnąć je z siebie, jak kurz z ramion płaszcza...
Promyczki... jasne i ciepłe zdarzają mi się niemal każdego dnia. Tylko brodę muszę podnieść nieco wyżej... i tylko chcieć zobaczyć muszę...
A od dziś... grudzień mój ukochany... jaki to będzie dobry czas! Dla nas dobry:)


Stoję na końcu pomostu, na samym, otulona kocem ciepłym, miękkim, a widok przede mną zachwycający, wymarzony, wyobrażalnie nieosiągalny... wzdycham niby to lekko, ale całą sobą...
A gdy odwracam głowę... nasz brzeg, nasza przystań, parę kroków zaledwie... piękny dziś, jak nigdy wcześniej, z tego końca pomostu się wydaje... wracam z uśmiechem pod nosem...
jak to wszystko w życiu zależy
również od nas



2 komentarze:

  1. Aniu, tworzysz nową formę - prozatorskie haiku. Pozdrowienia adwentowe od A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      forma niezamierzona
      efekt - jak najbardziej
      pozdrowienia szczerze odwzajemniam...:)

      Usuń