Ach, jaka to była cudowna podróż!
Ja i On, auto, namiot, mapa Niemiec i Szwajcarii.
Marysia i Janek u babci Basi i cioci-Niani-Oli.
Ze zmęczenia po pakowaniu nawet nie zdążyłam sobie popłakać z pre-tęsknoty za dziećmi.
Opiszę całą wyprawę z należytą dokładnością, po kolei i pomału.
W głowie mam oczywiście milion myśli już ubranych, ułożonych, tytuły postów i ich kategorie.
Będzie o przełamaniu niemieckiej - muszę to tak nazwać - nudnej porządności, wystarczającą odrobiną ciepłego romantyzmu. O furtkach, gankach i okiennicach.
Będzie o dniu austriackim, wyspowym i rowerowym.
Będzie o moim Ukochanym, który zdobywał dla mnie podróżne trofea.
I o intrygującym domu oraz jego mieszkańcach, nasza własna historia.
Kocham podróże i czuję, że mam ogromne szczęście dzielić tą miłość z B. Oddychamy widokiem nowych miast z górami w tle, obserwowaniem ludzi, miejsc i byciem ich częścią.
Zazwyczaj wolimy wracać inną trasą. Choćby z Poznania:)
Po podróży poślubnej mieliśmy dość długą przerwę (całe 6 lat!) w podróżowaniu pełną gębą. Wyjazdy z Dziećmi i Rodziną były wspaniałe, ale to właśnie we dwójkę, razem, spełniamy się.
Kocham podróże z Nim;)
Tęskniłam za Dziećmi i to bardzo! Tłumaczyłam sobie jednak, że ten wyjazd to również dla Ich dobra. Były w dobrych kochających Rękach. Wróciliśmy jeden dzień wcześniej, zrzucając winę na ulewy.
Ale to był cały jeden dzień wcześniej:)
Cisza bez Nich pozwoliła mi usłyszeć i zrozumieć mnóstwo własnych myśli.
Naturalnie nasunęły się postanowienia, pomysły, nowa energia, zapał i chęci.
Wiem, że mój zapał bardzo często jest słomiany. Tłumaczę się małymi dziećmi, brakiem czasu, zmęczeniem. Ale trwa to już za długo. Jestem niezbyt dobrze zorganizowana:)
I chciałabym zrobić za dużo rzeczy naraz.
A grunt to dobry plan i konsekwentne jego realizowanie.
Założenia są dobre, energia przybyła, akumulatory naładowane.
Zanim wkleję kilka zdjęć gorących jeszcze...chciałam wspomnieć o książce, którą skończyłam wreszcie czytać (haha), a która idealnie wkomponowała się w naszą podróż: "Jedz, módl się i kochaj" Elizabeth Gilbert. Lekka i przyjemna.
Ale dzięki niej zrozumiałam coś bardzo dla mnie ważnego i tak teraz oczywistego!
O tym też napiszę:)
Oj, będę pisać, będę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz