poniedziałek, 7 lipca 2014

rak niebo rak

pisane 2 lipca...

Siedzę w nowej piżamie na szpitalnym łóżku. Ósme piętro. Przez okno widzę wschodnią część miasta. Patrzę leniwie, trochę sennie. Słyszę, że na sali obok leży trzydziestojednoletnia mama dwójki dzieci, żona, z przerzutami na jajnik i wątrobę, umierająca.


...słońce jest coraz niżej. Odbija się od bloków i wieżowców ciepłą, jasnosłoneczną barwą. Czekam, minuta za minutą, aż budynki zrobią się żółte, a potem pomarańczowo-różowe. Wierzchołek brzozy buja się zabawnie na wietrze, raz się chowa, a raz zagląda z dala przez to nasze okno.

Leżę. Czytam, z dużymi przerwami. Wyciągam nogi. Nic nie robię. Delektuję się tym. Obok mnie Pani Janeczka, po drugiej mastektomii. Pani Maria po pierwszej, obie niemal w wieku mojej babci, ale żaden wiek nie usprawiedliwia spółki z nowotworem. Te Kobiety żyją, mają dzieci, wnuki, wspomnienia po mężach. Drżę na myśl o tym, że kiedykolwiek mogłoby coś mi się stać. Albo nam. I że dzieci zostałyby same. Bo IM nie może się NIC stać. Boże dopomóż.
Wszystko jest takie ulotne. Wszystko Życie i Wszystko Chwila. Wystarczy "tylko" kochać, oddychać pełną piersią i czerpać świadomie. Jeść dobrze, spacerować i rozmawiać. Tulić się do kochanego męskiego ciała pachnącego Allure edition blanche. Zatrzymać się.
Mnie otulają myśli moich Bliskich, czuję oddechy dzieci już śpiących, ich otwarte buźki wzbudzają silne matczyne miłosne wzruszenie.

Poczytam jeszcze...



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
zaczerpnięte z www.pogromcymitowmedycznych.pl od dr hab. n.med. Krzysztof Łabuzek

"Każda komórka naszego organizmu, która podlega podziałowi mitotycznemu, powoduje powstanie kolejnych komórek, których materiał genetyczny jest identyczny, w porównaniu do materiału komórki, z której powstała. Może jednak zdarzyć się tak, że w wyniku zadziałania pewnych czynników fizycznych, chemicznych, hormonalnych, biologicznych dojdzie do uszkodzenia skomplikowanej maszynerii odpowiedzialnej za powielanie materiału genetycznego i kolejna komórka, która powstanie, ma ten materiał zniekształcony, uszkodzony. Z jednej strony doprowadzić może to do degeneracji komórki i do jej  śmierci, co w sumie nie jest najgorszą sytuacją, jednak w niektórych innych sytuacjach może komórkę „unieśmiertelnić”. Taka zmutowana komórka zaczyna żyć swoim własnym życiem, dzieli się bez kontroli innych, sąsiednich komórek, wytwarza substancje, których w normalnych warunkach nie wytwarzałaby, staje się odporna na czynniki regulujące naszego układu immunologicznego, może posiąść zdolność łamania otaczających ją barier i naciekania sąsiednich struktur, może nabyć umiejętność odrywania się i migrowania na znaczne odległości, dając początek przerzutom nowotworowym. Cały proces kancerogenezy u człowieka został dość dobrze poznany, jednak możliwości ingerencji i leczenia mamy wciąż dość ograniczone. W aspekcie omawianego mitu, jego pierwszej części, nie można powiedzieć, że każdy z nas ma w sobie raka, można natomiast powiedzieć, że w pewnym sensie każdy z nas posiada skłonność do kancerogenezy, jednak dzięki sprawnie funkcjonującym mechanizmom naprawczym, u znakomitej większości z nas ostatecznych efektów tego procesu nie będzie dane nam zaobserwować. Na szczęście."

3 komentarze:

  1. Nie poddawaj się, trzeba zawsze wierzyć, że będzie dobrze. Powodzenia w walce. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Musimy się zatrzymać, żeby tak pomyśleć. Normalnie jesteśmy w wiecznym pędzie, a to przecież chwila, tak chwila, która ulotną jest, jest naszą największą i nieustającą wartością.. serdeczności, trzymaj się cieplutko :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Wam dziewczyny. Czekam na wyniki po wycięciu węzłów. Będzie dobrze, bo wcześniejsze wyniki były pomyślne. Tak czy owak - badajcie się!

      Usuń