czwartek, 12 listopada 2015

cała masa chwil


 
szczęście...
znajdziemy je, gdy odgadniemy sens życia...?
czy raczej wtedy, gdy przestaniemy tego sensu poszukiwać?

jesteśmy tu tak naprawdę przez chwilę
całą masę chwil, które trzymamy w swoich rękach
część z nich przeleci przez palce, zagubiona bezpowrotnie
za szybko, niedbale
niepotrzebne nieporozumienia, niedomówienia, niechęć i nie-potrzeba dogadania się
krzyczący kolega, którego słowa bolą, niesprawiedliwie głuchy na innych
niemoc, bo chce się tyle zrobić, a oni obcinają skrzydła

inne chwile ulecą, pożegnane przez nas tęsknym wzrokiem
utkane w szal wspomnień, którym chciałoby się otulać już do końca życia
Głosy nie do usłyszenia
Spojrzenia nie zobaczenia
bezszelestne Obecności
i gdy mówią mi o kolejnych troskach ogromnych, bo Ktoś chory
to, mimo, że daleko, że niezbyt blisko...trwoga mała już moje kolana ugina
nie da się zupełnie tych wiadomości od siebie odsunąć
nie zadrżeć na myśl o tym, co by było, gdyby i u nas...



pomimo całej mojej szczęśliwości ostatnio, zagląda do mnie i zaduma
może to wynik gasnącej jesieni, smutnych wiadomości, nadmiernych stresów w pracy
a może to naturalne, że co jakiś czas ogarnąć nas muszą wątpliwość i maleńki strach

o kruchość życia

i jak - przy całej tej kruchości - być na tyle silnym, żeby nie zacząć wątpić
i nie zacząć zastanawiać się nad sensem lub bezsensem
nie zadawać sobie pytań: ile to życie jest warte...? po co....?
odsunąć lęk
i żyć
każdego dnia choćby od nowa

nie zadaję sobie tych pytań
nie szukam wielkiego sensu
nadaję go każdego dnia moim chwilom
staram się cieszyć z każdej, którą dostałam
i nie być dla siebie zbyt surowa
robię swoje
uśmiecham się i wzruszam
przeżywam

a moją największą siłą jest moja rodzina
beztroska dzieci
ich autentyczne radości, emocje, uczucia
odruchowe i czyste
oczywiste
proste
i wystarczy spojrzeć na świat ich oczami, żeby znaleźć spokój
nadzieję
wszystko

 
 
PS.
Dziś sobota. Dzień po. Świat się kończy. Strach ma coraz większe oczy. Moja babcia od małego uczyła mnie, żeby modlić się o pokój, o to, żeby wojny nie było. Po latach wrócę do tej modlitwy. Trwoga ugina kolana. Bo w oczach dzieci chcę móc zawsze widzieć beztroskę.
Niech ten świat się jeszcze nie kończy...


4 komentarze:

  1. Dopiero dziś wpadam z odpowiedzią na zaproszenie.
    Ostatnie dwa tygodnie byłam wyjątkowo zajęta, ograniczony sen...
    Z radością powitałam sobotę, która okazała się nie być tak zajętą zawodowo jak przypuszczałam.
    Odetchnęłam....
    by już za chwilę dowiedzieć się od syna o zamachach.
    Jestem może dziwna, inna...
    Nie przestraszyły mnie...zdenerwowały. I to bardzo.
    Wpuściliśmy sobie konia trojańskiego do Europy.
    A teraz, teraz będziemy ponosić konsekwencje.
    Jacy Ci politycy głupi...
    Co do szczęścia Aniu...to uważam, że szczęście to nie cel czy kierunek.
    To droga :) Nasza droga :)
    Uściski przesyłam...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz mnóstwo racji. To droga. Obyśmy tylko my mieli na nią wpływ, a nie nasi politycy...

      Usuń
  2. Aniu ja całą sobotę drżałam ściskając w ręku bilety na polski koncert Eagles of Death Metal ;-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o tym czytałam. Trasa odwołana? Jakie to wszystko smutne:(

      Usuń