niedziela, 8 listopada 2015

uśmiech losu i przedsmak urodzinowej niespodzianki

świat jest piękny! taki piękny:)
troszkę już teraz przyćmiony, przygaszony popołudniami...ale...choćby w tej chwili, przez okno widzę bardzo żywe, zarumienione słońcem klony, z resztką najwytrwalszych liści
podczas spacerów, pod nogami szeleszczą sobie one, suche, lekkie...aż chce się podrzucać je wysoko do góry:)
ptaki szczebiotają, zupełnie jak nasze dzieci, jedno przez drugie, pośpiesznie i naraz
i na nic uspakajanie, że śpieszyć się nie muszą, że zdążą, że cisza też jest fajna...:)

zaczynałam właśnie pisać zupełnie inny post, o tym, że mam ochotę na reset...
codzienności, przyziemności...
ale pewna niespodzianka, wspaniały pomysł położony na mojej poduszce przed snem.... lub raczej przez sen...(stąd rankiem miałam wrażenie, że wszystko to mi się przyśniło...) posadził wręcz ten wspomniany reset na moim horyzoncie...

w tym śnie - półśnie wymruczałam tylko "kochanie...Warszawa? jaka Warszawa? piątek? ja mam tyle pracy....a dzieci....jaka Dereszowska....które to piętro??..."
ale rano....Żebrowski z Malajkatem odwzajemniali już mój uśmiech dookoła głowy i dotarła do mnie wizja wyjazdu, teatru, szczypty nocnego życia (Asiu - teraz pewnie wołasz, że nie szczypta, tylko całe garście!:) )

czwarty grudnia
Teatr 6 Piętro
Warszawa
Żebrowski, Malajkat, Żółkowska, Dereszowska, Wujaszek Wania
i my

taką niespodziankę na dzień moich trzydziestych ósmych urodzin wymyślił mój kochany B.:)

ja wiem, wiem, że do teatru się chodzi, że na sztukach się bywa
ale my najzwyczajniej chodziliśmy i bywaliśmy
ja w szkole mojej średniej i trochę podczas studiów, mój Mąż, szczęściarz, z racji zawodu wspomnienia ma dużo świeższe
ale nadal niestety nie odbiegamy od średniej statystycznej

dlatego cieszę się jak cholera!
a przy tym jak dziecko:)
prawdziwy teatr, Oni wszyscy na scenie, na żywo
prawdziwie, kulturalnie, należy się
i to akurat w dzień moich urodzin! idealnie, prawda?

i kiedy przeczytałam dziś na stronie jednego z czasopism słowa Penelope Cruz:

"Nie wiadomo dlaczego los w pewnym momencie się do ciebie uśmiecha, wyciąga swą dłoń i wyławia cię z tłumu..."
 
 
...od razu pomyślałam, że to o mnie!
bo ja długo czekałam na ten moment, zapodziana gdzieś w tłumie, męczyłam się z losem
jakby całe życie
a ono dopiero miało nabrać rumieńców
los się uśmiechnął
poprosił mnie o rękę osiem lat temu
pokazał  i nauczył, że może być normalnie... czyli tak, jak tego nieśmiało pragnęłam, jak chciałam i chcę,
że jest na świecie Osoba, która nadal - w ciągu i po - tych ośmiu latach, potrafi najmilej zaskoczyć której pasje i marzenia są równe z moimi, dzięki czemu nie musimy wyrywać sobie wzajemnie czasu i energii na spełnianie samych siebie, osobno
która wie, jak bardzo ucieszę się na te bilety i nasz wspólny wyjazd
że mogę przy niej zasypiać i budzić się
że w naszym domu nie ma kłótni (chyba, że te dziecięce, o klocki lub niebieską kredkę)
i mamy ten sam niezawyżony poziom wrażliwości na nieład artystyczny, potocznie zwany bałaganem:)
 
bo to możliwe
mimo, że kiedyś wydawało się zupełnie nieosiągalne i nierealne
to możliwe, to spotkało i mnie
los się do nas uśmiechnął, wyłowił z tłumu w tym samym czasie
i posadził pod tym samym adresem
ul. Życie jest piękne, bez resetu




 

9 komentarzy:

  1. Szczesciara!!! I zycze tylko takich cudownych dni na codzien. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Gdy to sobie uświadamiam, radość jest jeszcze większa:) Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Teraz to ja Ci zazdroszczę. Gdy w sierpniu podziwialiśmy widoki z wieży Pałacu Kultury, pomyślałam, że Oni wszycy gdzieś tu są, trochę niżej, na 6 piętrze...
    Marzenia się spełniają, oczywiście dzięki temu, że jest przy Tobie taki jeden "spełniacz nawet niewypowiedzianych życzeń" ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) A wiesz, że ja w Warszawie byłam tylko raz w życiu - po wizę do USA:) Zwiedziłam więc konsulat i długi chodnik przed nim:) Tym bardziej nie mogę się doczekać:) Co prawda spędzimy tam tylko dzień i noc, ale od czegoś trzeba zacząć:)

      Usuń
  4. Aniu, przefantastyczny prezent! Gdyby tylko mojemu B. przyszło to do głowy...
    Już dziś wiem, że będzie cudownie! Już Cię widzę, jak z wypiekami na twarzy chłoniesz każde słowo, każdy gest, każdą scenę. Zabierz mnie tam - choćby w myślach! - ze sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że Cię zabiorę:) Wypieki, faktycznie, już mam, na samą myśl o wielkim świecie. Opowiem ze szczegółami już po:)

      Usuń
  5. Bawcie sie dobrze Aniu
    My własnie wróciliśmy z detoksowego weekendu 5 dni bez planowania :-) i przeżyłam

    OdpowiedzUsuń