niedziela, 5 sierpnia 2018

Włochy - Camping Garden Paradiso




Tegoroczny urlop spędziliśmy u wybrzeży Adriatyku, na jednym z dziesiątek znajdujących się tam campingów.
W sumie ponownie. Przy tej samej linii brzegowej byliśmy również w zeszłym roku. Wtedy sami.
Tym razem chętnych nas było - na samym początku - aż siedem rodzin! Ostatecznie jechaliśmy 17 - osobową grupą:) Cztery rodziny, cztery auta, 3 namioty i mini camper.
Nadzieje na słońce, relaks, Wenecję, Weronę i wymianę w opiece nad dziećmi, haha:)


W ogóle... jakby nie liczyć, dla mnie i Bartka to już dziesiąty camping. Uzbierało się doświadczeń i porównań na całkiem osobny post. Przygotowuję go i chętnie wrócę wspomnieniami do Chamonix, Prowansji i Szwajcarii.
Bez problemu udało nam się zachęcić znajomych do spędzenia wakacji w tej formie, trochę i oni zachęcali nas. Camping Garden Paradiso wybraliśmy głównie ze względu na baseny, wielkość samego campingu, wielkość parceli i możliwość rezerwacji online. Wiedzieliśmy już, na co - mniej więcej - się piszemy, jak żyje się na tej wielkości campingu, znaliśmy plusy i minusy wakacji pod namiotem.
Miło nam było czuć się swego rodzaju przewodnikami, choć taka fucha zawsze obarczona jest jednak ryzykiem rozczarowania tych, którzy jadą z nami. Zanim wpłaciliśmy zaliczki, opisałam wszystkim, ów plusy i minusy. Przyjemnie było przejść ponownie tymi samymi uliczkami w Wenecji, dopasować rytm dnia do popołudniowej obowiązkowej sjesty, suszyć ręczniki po deszczu... (???)
A jak nam było?
No właśnie - deszczowo i słonecznie. Deszcz przywitał nas i padał niemal co noc. Strony internetowe z prognozą pogody były najczęściej odwiedzanymi przez nas miejscami w sieci. Gdy mocniej powiało, wystarczyły porozumiewawcze spojrzenia... Strategię na zbliżającą się ulewę mieliśmy dopracowaną do perfekcji. Po kilku takich wieczorach i nockach zapobiegawczo chowaliśmy krzesełka, ręczniki, kuchenki w obawie przed zmoknięciem. Na bieżąco ustalaliśmy plan B, ale nigdy się nie poddaliśmy. Tak wielką grupą nie było łatwo, a poza tym deszcz nad Adriatykiem ostatecznie był i wybawieniem, po gorączce całego kończącego się dnia. Jednak zanim pogodziłam się z co-porannym wycieraniem do sucha stoliczków, podłogi przed namiotem, wyciąganiem z niego szafki, foteli, życia, byłam najnormalniej rozczarowana... na szczęście teraz wspominamy już te deszcze z uśmiechem:)







Nasza parcela znajdowała się najbliżej morza, wystarczyło kilka kroków i już je widziałam. Mieliśmy równie blisko do basenów, restauracji z pyszną pizzą za 5EUR i mini placu zabaw. Przy zakwaterowywaniu każdy z nas dostał bransoletkę z chipem, który umożliwiał wyjście i wyjście z plaży. Dzięki temu nikt, kto nie mieszkał na campingu potencjalnie nie mógł się dostać na jego teren. Była też opcja bransoletek bez chipa, dla młodszych dzieci, jak nasz synek, dzięki temu nie miał możliwości samodzielnego opuszczenia campingu.









Nie ukrywam, że gdy ma się dzieci w wieku szkolno-przedszkolnym, miejsce wakacji wybiera się głównie z myślą o zapewnieniu im atrakcji. Nie ukrywam, że im więcej atrakcji, tym gorzej, bo dzieciom obecnie zawsze jest mało:) Ale te najbardziej podstawowe są gwarancją relaksu ich rodziców:) Na naszym campingu z pewnością sprawdziło się to, że spędzaliśmy je w tak dużej grupie. Wymienialiśmy się opieką nad dziećmi. Nikt się nie nudził. Dawaliśmy radę nawet podczas deszczu oraz najgorętszych godzin w środku dnia. Jasiu poruszał się na rowerze. Wiedział, że jest to niewskazane między 13:00 a 15:00, bo wtedy na campingu obowiązywała cisza sjestowa:)
Dzieci bawiły się świetnie. Widzieliśmy, jak się dogadywały, czasem dąsały, jak są otwarte i spontaniczne. Baseny, plaża, możliwość odkrywania i poznawania, samodzielność, na którą z ochotą się zgadzaliśmy - to dla nich prawdziwy raj:)





Sjesta. Czyli oglądamy Wakacje Mikołajka.

Tropical Party na dachu restauracji. 20:30. Janek obecny:) Zaparkowany.


Przejażdżka ciuchcią po campingu.


A za ciuchcią dzieci sznurem.

Integracja, karty, gry, śmiech na cały głos. Nie przy mamusi, ale w zasięgu:)



Najtrudniejsze były te codzienne wybory...

Camping oferował naprawdę sporo zajęć dla dzieci, oprócz mini klubu, w którym pracował również Polak (również, bo Pani w recepcji przywitała nas po polsku, a pochodzi z Leszna:) ), organizowano konkursy przy basenach i na plaży, wieczorem przy główny placyku przy scenie. Mi bardzo spodobała się pracownia ceramiczna, w której można było kupić dowolny przedmiot a potem go pomalować i zabrać ze sobą do domu. Nasze dziewczyny spędziły tam pracowite parę godzin, dekorując pojemniki na ołówki lub inne skarby, z wielkim zapałem i błyskiem w oczach. Świetna zabawa:)









Sanitariaty również były przygotowane dla dzieci w różnym wieku. Zawsze bardzo dokładnie sprawdzam ten obszar udogodnień na każdym campingu, zanim zdecydujemy się na przyjazd. Oczywiście dopiero na miejscu okazuje się, jak często sanitariaty są odświeżane i czyszczone oraz na ile osób naraz są przeznaczone. Garden Paradiso zdało na 5, choć zdarzyło mi się raz stać w kolejce do pryszniców (a było ich ze 30), szybko też zorientowałam się, jakie są główne godziny sprzątania, żeby móc korzystać z nich zaraz po. Plus za pralki i sekcję Junior:)
Zdjęcia robiłam o świcie, stąd pustki:)









Pomimo zarzekań i obietnic - samej sobie - że to już nasz ostatni raz pod namiotami, w przyszłym roku znowu wybierzemy camping. Dokupimy większą i lepszą podłogę przed namiot, weźmiemy mniej zabawek a na pewno wszystkie rowery. Jest inaczej. Jest żywioł. Ale nadal nam się chce. Więc dopóki dam radę wstawać rano z dmuchanego materaca, będziemy campingować:)

Dziękuję, Kochani, za ten wspólny czas, było naprawdę fantastycznie:) Brawo MY!!! :)













4 komentarze:

  1. Wspaniały wyjazd, wspaniała relacja z niego. Przypomniały mi się dawne wczasy pod namiotem. Super sprawa
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Ja tez lubię wracać do takich wspomnień:) Pozdrowienia:)

      Usuń
  2. Aniu, z zaciekawieniem przeczytałam Twoje posty z wakacji. Nigdy nie miałam okazji spędzić urlopu w takiej formie, ale myślę że ze znajomymi, w grupie mogłoby być fajnie. Dziękuję Ci za to wstępne dla mnie rozeznanie. Być może kiedyś uderzę do Ciebie po więcej informacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam:) jak pisałam, przygotowuję post o wszystkich campingach, na których byliśmy, podsumowanie i może kilka wskazówek, które nam się sprawdziły:)
      pozdrowienia dla Ciebie:)

      Usuń