poniedziałek, 11 lipca 2016

szanse są

Mój kochany blogu,


Na początku mojego listu chciałabym Cię zapewnić, że myślę o Tobie codziennie, że jesteś nadal moim - i dla mnie - oddechem, oknem, uśmiechem. Nie zapomniałam. Nie olałam. Nie odpuściłam.
Fakt, nieczęsto ostatnio zaglądam, nie analizuję statystyk, nie zastanawiam się nad liczbami, nie walczę o ich wzrost. Założyłam dla nas facebook'owe coś, ale nie do końca jestem pewna, czy umiem to coś obsługiwać. Nie dość o tą naszą popularność zabiegam, ale czuję, że nie masz mi wcale za złe.
Prawda? A przynajmniej nie masz mi za złe, że nie zabiegam w typowe dla blogowego świata sposoby. Niestety, mam dwie lewe ręce do szycia i scrapowania. Mam również wrodzoną, choć chyba nie po mojej mamie, niechęć do kontrowersji, konfliktów, rozpalania dyskusji, które nie wnoszą dobrego, dmuchania w ogień.
A mimo to, przyznam Ci szczerze, nadal nas czytają i odwiedzają. Piszą, wspierają, czekają z kawą. Wiem, że są. Dają o sobie znać w odpowiedniej chwili. I są wszędzie. Tam, gdzie jestem, tam, gdzie prawie jestem, gdzie byłam i gdzie być planuję.
Świat, dzięki tobie, mój blogu, dzięki temu, że postanowiłam z tobą w te świat ruszyć, okazuje się całkiem nieobszerny. Wiem, wiem, przecież jesteś wirtualny, więc ta nieobszerność jest oczywista. Ale musisz wiedzieć, że nasze wspólne znajomości doskonale odnajdują się poza internetem. Procentują. Rozwijają się. Uśmiechają na instagramie. A ja uśmiecham się do nich.


Blogu mój kochany. Zapewniam, że za Tobą tęsknię. Tęsknię za naszymi chwilami. Tymi skradzionymi często dziesiątkami minut, wypiekami na mojej twarzy. Liczę jednak na Twoją wyrozumiałość. Wypieki na twarzy nadal mam. Nie mniejsze. Zwłaszcza, kiedy laptop zamknięty. Kiedy telefon na półce. Kiedy w pracy zadyma. Pod stopami pedały. Na biodrach nowa sukienka. A centrymetrów dwa mniej. Gdy siedmiolatka mi na Ty próbuje. A potem na tarasie buduje apartament.
I gdy siedzę, tak, jak w tej chwili, przy drewnianym stole, na drewnianej ławie, z widokiem na nasze góry, bo w tych austriackich zimno, mokro i bez nas. I czuję, że szanse są, żebyś o tym wszystkim się dowiedział. Przede mną długie wolne leniwe bardziej, niż mniej, pięć jeszcze dni.
Szanse są.
Pięć dni. Tematów dużo więcej.
Posłuchaj...


Kind regards,
Anna


ups!





11 komentarzy:

  1. Udanych wakacji, Aniu. Mam nadzieję, że zmiana planów wyszła na plus. Na IG widzę, że jest dobrze.
    Twoje blogowanie jest inne i pewnie takie już pozostanie. Mam jednak nadzieję, że czytelników Ci przybędzie, dobrze by było, aby tu trafili. Moje jakby wpisywało się w to, o którym piszesz negatywnie, może masz rację...
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiana planów wyszła na plus. Nie pozwoliliśmy sobie na minus.
      Aniu, a co masz na myśli z tym "negatywnie"?

      Usuń
    2. Świetnie, cieszę się bardzo! Biwak nie zając ;) A gór zazdroszczę!
      No ja tak do tego szycia i scrapowania nawiązałam...

      Usuń
    3. To chyba ja użyłam zbyt dużego skrótu myślowego:) Chodziło mi o to, że po cichu zazdroszczę umiejętności, które można pokazać, pochwalić się, które wymagają olbrzymiej pracy, czasu, kreatywności, ale za to dają cudowny efekt. Mi pozostaje pisanie, bo do tego wykrzesam z siebie chyba najwięcej cierpliwości:) A skoro miałoby by to być dobre, muszę od siebie również oczekiwać olbrzymiego nakładu pracy, czasu i kreatywności:)
      Mam nadzieję, że Wasza ospa mija łagodnie?

      Usuń
    4. Tobie to pisanie wychodzi lepiej niż mi cała reszta!
      Jagodowa ospa ok - przebieg bardzo łagodny. Niestety, od wczoraj Franko gorączkuje i nie wiemy czy to zapowiedź ospy, czy jakaś infekcja. A jutro mieli wszyscy jechać do dziadków :/ A my na dwudniową randkę do Poznania. Nawet romantyczną kiecę kupiłam. I chyba nici z tego :( Urok posiadania dzieci ;)

      Usuń
  2. Aniu,odpocznij!!!! I wracaj :-) Nie wykazuj się niczym szczególnym na blogu. Nie musisz. Wystarczy, że piszesz. O sobie dla mnie :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpoczywam:) Odpoczywam! Dziękuję, Kochana. A z pisaniem wrócę. Na właściwe częstsze tory. Mam sama nadzieję, że już niedługo:)

      Usuń
  3. Kochana niech ta zmiana planów wyjdzie tylko i wyłącznie na dobre, tego Ci życzę z całego serca. Będę już częściej :)Dziękuję za wsparcie, za to że jesteś Ty i Twój blog, bez przereklamowania, z czystym sercem, oddaniem. Nie wiedziałam, że też kochasz lawendę, masz cudny kawałek Prowansji u siebie. Pozdrawiam serdecznie:*
    Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lawendę kocham bardzo. Cieszę się, że wracasz do nas:)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. staram się, jak mogę:) słonko mamy, więc nie musimy się chować:)

      Usuń