wtorek, 18 kwietnia 2017

let your spring wings spread out





Chodzę już po tym świecie 39 lat plus jeszcze trochę. To dobry moment. To dobry moment na wszystko. Na to, na co wcześniej może było za wcześnie. Albo myślałam, że przecież jeszcze z tym zdążę. I na to, na co zwykle nie mam czasu. Bo kiedy, jak nie teraz? Kiedy, jeśli nie już?
To dobry moment i na to, o czym mogło mi się zdarzyć pomyśleć, ze to nie dla mnie... lub - czy powinnam...?


Tak więc odrzucam rozterki pod tytułem powinnam...lub nie... Wybieram moje ulubione - mogłabym...



Mogłabym tańczyć z Tobą, w kowbojkach, na przykurzonych deskach dzikiego zachodu.

Mogłabym rzucić pracę i wyjechać w roczną podróż dookoła świata. Spotykać ludzi, o których nic nie wiem, ale wiem, że w niczym by mi to nie przeszkadzało.

Mogłabym rzucić pracę i nie wyjechać w roczną podróż dookoła świata, tylko zająć się... naszym domem, dziećmi, życiem. Wyżyłabym się w końcu kulinarnie, odbierałabym dzieci ze szkoły, czytałabym im do snu. Mówiłabym do nich po angielsku, ten jeden dzień w tygodniu, co ot tak dawna już planowałam robić, ale dotąd mi się nie udało. Nie musiałabym krzyczeć i się denerwować, że znowu nie mam czasu. Nie musiałabym nigdzie i nigdy się spieszyć.

Mogłabym przesiedzieć cały dzień na naszej drewnianej ławce na ganku, czytać książkę, gapić się na sąsiadów i wystawiać twarz do słońca.

Mogłabym wynająć na cały tydzień pokój z wielkim łóżkiem i białą pościelą. I spać.

Mogłabym kupić dom gdzieś w Prowansji, z zapachem lawendy pod oknami, czosnku z kuchni na dole, ale przede wszystkim z wielkim oknem w sypialni. Postawiłabym przy nim biurko i pisałabym. Jak w filmach, jak w snach moich. Mogłabym napisać tam książkę, którą w sobie noszę.

Mogłabym wyrzucić z szafy całą garderobę (!) i iść na wielkie zakupy. Wymieniłabym ciemne na jasne i kwieciste, stare na nowe, maxi na mini. Wszystko.

Mogłabym odwiedzić Nazhę w Montanie. Dzieli nas osiem stref czasowych i dwanaście godzin lotu. Ale łączy taka przyjaźń, która słów nie potrzebuje. A w kilku całą oczywistość zawiera. Oczywistość tęsknienia, zrozumienia, ukochania. Razem z Tobą tam pojedziemy, bo musisz Nazhę poznać. I Montanę zobaczyć.

Mogłabym chodzić w szpilkach, zwariowanych i pięknych butach. Nawet już takie mam i potrafię w nich stać. Jestem wtedy wyższa i szczuplejsza. I o to chodzi.

Mogłabym tak marzyć i tymi marzeniami się karmić. Bo mają dobrą energię, pomagają oderwać na chwilę stopy od ziemi i poczuć się lekko.
Powinnam... nie powinnam.. marzę po prostu i myślę sobie, kiedy, jak nie teraz? Młodsza nie będę. Inna też nie. Czas powalczyć i uwierzyć, że się uda, zamiast smęcić wieczorami pod nosem, że znowu z czymś nie zdążyłam.
Wyciągam więc skrzypiące z zaspania skrzydła, rozpościeram. Prasować nie będę, bo przecież ja nic nie prasuję.
Czy mnie od ziemi oderwą?


No pewnie:-)
Pracy póki co nie rzucę, ale szaloną podróż we dwoje, z Mężem moim równie szalonym, już mamy zaplanowaną - tylko my, rowery i Saksoński Szlak Winny...:)







4 komentarze:

  1. Skrzydła w postaci zabójczych szpilek? Ja to kupuję! Poza tym, ktoś powiedział: dajcie kobiecie piekne buty a zawojuje świat! I tego się Aniu trzymajmy! wpadne kiedyś na tą ławeczke do Ciebie :-) pobujamy się :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nadal na to czekam, na to spotkanie, szpilki, czy boso, byle w tym samym miejscu w tym samym czasie:)

      Usuń
  2. Super!Szalej,kochaj,módl się, jedz..czy jakoś tak))) ..a butów nigdy za wiele)Ewelina 37+

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha:) ja myślę, że "jedz, módl się i kochaj" według Twojej kolejności wypada korzystniej:) zwłaszcza z tym "jedz" na końcu:)
      a butów nigdy nie za wiele:)
      ściskam:)

      Usuń