Z góry uprzedzam, że zdjęcia pochodzą ze stron internetowych wspominanych campingów, nie są nasze, co wydaje się oczywiste:) Naszymi zdjęciami mam nadzieję zachwycić Was po powrocie.
O tym, jak długą drogę musieliśmy pokonać, zanim wybraliśmy sam tylko cel naszych tegorocznych wakacji, pisałam w jednym z poprzednich postów. O tutaj.
Na radosnym końcu naszych zmagań zdecydowaliśmy, że wyjedziemy na dłużej, niż dotąd. A co.
A dokąd? Na dwa włoskie campingi - w południowym Tyrolu i u wybrzeża Adriatyku.
Południowy Tyrol, z cudownie brzmiącymi nazwami miejscowości... Bolzano, Merano, a pomiędzy nimi Tesimo/Tisens - jako, że w tym rejonie nazwy miast podawane są w dwóch językach - po włosku i austriacku. Właśnie tam znajduje się wybrany przez nas Nature Caravan Park Tisens.
Nie ma to jak zachwycać się własnym urlopem, zanim się w ogóle na niego pojechało, prawda?:)
Zanim będę mogła pokazać nasze zdjęcia - udostępniam kilka ze strony Campingu.
Południowy Tyrol obiecuje 300 słonecznych dni w roku. Ma być rajem dla dzieci, dzięki atrakcjom typu eko farmy ze zwierzętami i place zabaw. Przepiękne widoki. Błogość łąk otoczona zapierającymi dech w piersiach szczytami gór. Wyśmienite jabłka. Szlaki winne. Kuchnia alpejska i śródziemnomorska w jednym. Bo to dwa w jednym - trochę Austrii, trochę Włoch. Południowy Tyrol.
Mój mąż już dziś prosi o pół dnia wychodnego, co oznacza oczywiście wyjazdowe. Zabieramy ze sobą rowery, a w pobliżu naszego pierwszego campingu znajduje się - jak on to mówi - mekka kolarzy - przełęcz Stelvio. Jak wiecie, sama trochę jeżdżę na rowerze, ale to, jak Wikipedia opisuje tą najwyższą przejezdną we Włoskich Alpach przełęcz... jakiś odlot! A mój mąż się tam wybiera. Rowerem.
Cytuję za Wikipedią: "Na podjazd od strony północnej prowadzi droga o długości 24,3 kilometra przy średnim nachyleniu 7,4 procent, zawierająca 48 ponumerowanych zakrętów. Daje to rzadko spotykane na innych alpejskich drogach przewyższenie trasy wynoszące ponad 1800 metrów. Podjazd od strony południowo-wschodniej liczy 21,5 kilometra przy średnim nachyleniu 7,1 procent (różnica wysokości to 1533 metry)."Dla porównania - moje ostatnie nie byle co - różnica wysokości 60m, z których jakieś 150m długości pokonałam pieszo, opierając swoje słodkie ciało o miętowy rower...
To on na Stelvio. A ja się w tym czasie poopalam. Siedząc.
A drugi camping?
Zobaczcie sami... Wybrzeże Adriatyku, godzinka drogi do Wenecji, piaszczyste plaże, błękit nieba, ciepło, gorąco - to Camping Mediterraneo.
Sama Wenecja nie korci mnie tak, jak - słuchajcie - Burano, Merano i Torcello...
Nie, nie, to nie imiona przystojnych Włochów, tylko nazwy wysp, znajdujących się w pobliżu Wenecji. Czy nie brzmią pięknie? :)
Zajrzymy tam, zwłaszcza na Burano. Bo tak się tam żyje...
hmm...
Jest jeszcze coś. Ta plaża, słońce, baseny... wiecie, o co chodzi?
No właśnie. Mam trzy miesiące. Jeden już zmarnowałam. Ale nie poddaję się.
Przede mną co najmniej 5 kg wyrzeczeń i silnej woli. 5kg! Szkoda, że nie ubywa tak szybko, jak przybywa...:)
Dlatego od już, od zaraz - think Italian!
A jak wyglądają Wasze plany urlopowe?
A wiesz, że ja też rozważam podróży do Italii i mam dużo wątpliwości. A tu pojawia się Twój post. Muszę poczytać o tych miejscach o których piszesz.Szczegolnie, że mnie Wenecja akurat interesuje.
OdpowiedzUsuńTrochę się tej Wenecji boję, to duże miasto, a ostatnio sporo się dzieje na świecie...
UsuńA samych Włoch jestem dość ciekawa, dotąd byliśmy tylko w Rzymie i okolicach, i to przed ślubem...
Ania! Ja też mam trzy miesiące a do zrzutu z 10 kg! Wiem, ze nie zdążę ;) Ale te 5 to musowo ;)
OdpowiedzUsuńTeż się podniecam urlopem, wyjeżdzamy zaraz po zakończeniu roku szkolnego :)
Trzymam za nas kciuki:) Uda się! Moja waga w końcu dzisiaj drgnęła! Minus 70 deko:) Zawsze coś, prawda?
UsuńA może spotkamy się w te wakacje? U mnie, u Ciebie, na łące...?:)
Prawda:-) Bolzano uwielbiam, zresztą wszystkie campingi wTyrolu są magastyczne. Naprawdę potrafi tam przygrzać latem!! W Alpach Włoskich znaczy:-) my już też wybraliśmy tegoroczny cel-będzie aktywnie i z dala od upałów i też campingowo :-) także, ten tego, chyba się nie spotkamy hi hi hi
OdpowiedzUsuńCzyli o pogodę nie muszę się martwić? Uff...
UsuńA czy my się w końcu w ogóle spotkamy???:)
Mogę biec za autem i nie jem dużo :-))))))
OdpowiedzUsuńhaha:) to jesteśmy umówieni:)
UsuńAniu będzie cudownie!!! Och zazdroszczę w dobrym tego słowa znaczeniu ;) Dla mnie Włochy to największe marzenie...Toskania moja miłość... mam nadzieję, że kiedyś spełni się to marzenie.
OdpowiedzUsuńŚciskam
Iwona
Ps. Od wielu lat planów urlopowych brak, tylko pojedyncze jednodniowe wyjazdy nad morze...