a może dziś
uda się wygodnie w fotelu usiąść
na tarasie z widokiem na niebo błękitne
z niczym w rękach
najwyżej z książką o miłości nieutraconej jeszcze
i z piskiem i wołaniami z czterech stron świata
tak ważne te wołania przecież
lamenty, dramaty i euforie dla ozdoby
o każdy mały koralik turkusowy, co spadł z nitki i pokulał się między źdźbła trawy
o każdą bramkę strzeloną celnie
o każdy udany zakręt na nowym rowerku
i ten prawie bez trzymanki
o picie
o coś słodkiego
o Piotrusia, że nie chce piłki oddać
może się uda z półuśmiechem Mona Lizy na niewidocznym pilocie wyciszyć te nawoływania
może się uda głową dwuznacznie kiwnąć i zaspokoić w ten sposób choć procent niecierpliwości
dzieci własnych, sąsiedzkich, wyczekujących
i podgłośnić ptaków świergolenie, wiatru taniec
może się uda o tej miłości dwadzieścia stron przeczytać
bez przerw, jednym tchem, za jedną myślą, bez przecinków niemal
nie zauważając, że trzy razy głową kiwnęłam dwuznacznie
i że kawa wystygła przez tą miłość książkową
a nie przez konieczne siku sąsiadkowej Najmłodszej lat 3 i 1/4
bo akurat bliżej jej do łazienki naszej było
może uda się dziś
no nie udało się...
Dla mnie ten wiersz jest świetny. Nie przepadam za wierszami. No ale czasami trafiam na naprawdę dobre. Trafił mi w serce!!! <3 Coś czuję, że będę, o nim dziś sporo myślała.
OdpowiedzUsuń