czwartek, 25 maja 2017

zamyślonym kątem oka





Tamtego wieczora siedziałam - jak to często robię - przy naszym stole w kolorze wenge, z widokiem na kuchnię, kominek i część pokoju, zwanego salonem.
Salon w naszym domu, to nie dystyngowane wnętrze, pełne harmonii, bieli, stylu, to nie wnętrze zachwycające dbałością o detale. Z zazdrością na takie spoglądam i podziwiam w sieci, ot takie niedoścignione marzenie moje.
Salon w naszym domu to wnętrze pełne życia, koloru, energii, pełne dzieci. Zachwyca głównie tym, co za oknem, widokiem na ogród. A od czasu do czasu, przed wizytami gości, zachwyca pustką.


Tamtego wieczora spojrzałam na Niego przelotnie. Zamyślonym kątem oka. Tym razem zatrzymałam to spojrzenie na dłużej. On. Ty. Twarz piękna, moja, znana. Siedział na fotelu, tak na brzegu, bo emocje, bo mecz akurat. W tych okularach swoich, z oczami mądrymi i głową, która zna odpowiedź na niemal wszystkie moje pytania.
Uwielbiam tak się zatrzymać przelotnie i poczuć błogość, szczęście świadome.
Uwielbiam ten nasz salon pełen wszystkiego, nawet prania wiszącego i autek małych pod ławą.
Uwielbiam to wzruszenie, ściśnięcie tu w środku, miękkie kolana, bo to naprawdę się dzieje, bo to moje jest, nasze, tu i teraz.
I wzruszenie, bo to dzieje się naprawdę.


I to mi wystarczy. Kolejny raz pragnę z całych sił odciąć się od mądrych książek, przewodników, reklam, programów, które mają mi podpowiedzieć jak żyć, jak to życie zmienić, jak wychowywać,  jak być lepszą, bardziej zrelaksowaną, bardziej asertywną, bardziej zorganizowaną, szczęśliwszą, spełnioną? W jednym? Naraz? Dość mam serwowanych na każdym kanale, portalu, półce w księgarni - serii magicznych sztuczek, dzięki którym moja codzienność będzie bardziej idealna. Pięciu czy dwunastu kroków, które uwolnią mnie od samej siebie, wprowadzą na nową drogę i okaże się, że to, co dotąd.. no jak ja mogłam tak żyć??.... No właśnie. Zauważyliście, że w sumie dzięki takim pozycjom, postom, tytułom, wmówiono nam, że nasze życie nie jest dość dobre, że nie jest idealne? Że coś przecież trzeba zmienić? Że coś jest nie tak? Bo coś musi być nie tak. Nie może być po prostu dobrze. A tym bardziej zwyczajnie.
Wiem. Sama się nakręcam. Przeglądam - bardziej palcem, niż świadomością - piękne zdjęcia na IG, bestsellery na fb i wchodzę w ten nastrój pt. "ja też tak chcę", a co gorsza: "czemu ja tak nie mam? czemu ja tak nie potrafię??".
Ciężko się odciąć, zamknąć zupełnie, więc pozostaje mi nauczyć się dystansu. Nauczyć się przelotnych spojrzeń na Bliskich, na zagracony nasz salon, na własną zwyczajność. I to ją polubić. I ciągle powtarzać sobie, że tak jest dobrze. Że my jesteśmy całkiem i zupełnie cudowni. My. Ja, Ty, Ona. To sobie powtarzać. To sobie wmówić. Poczuć szczęście świadome. Tu i teraz. Nie szczędzić na to czasu. Nie szukać. Wystarczy.





4 komentarze:

  1. Aniu, to jest najlepszy post wnętrzarsko-lajfstajlowy jaki kiedykolwiek czytałam! i aż zazdrość poczułam, że to nie ja go napisałam! ale wiesz co? czuję się mocno zainspirowana, a to ostatnio rzadko mnie spotyka w sieci. poudostępniam trochę, ok? ps- w związku ze zbliżającymi się wakacjami powiadam Ci: już niedługo, u know what I mean:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I know what you mean...
      Cieszę, że trafiłam w Twój gust właśnie:-)
      I udostępniaj, udostępniaj!

      Usuń
  2. Piękny tekst, pełen mądrości i uczuć. Ja już zupełnie mam dość czytania, słuchania, co powinnam zmienić, jak być bardziej produktywną itp. Odkąd patrze na to wszystko z dystansem, odkąd zrozumiałam, że piszą to ludzie tacy sami jak ja czy ty, czuje się o niebo lepiej. Cieszmy się małymi rzeczami, cieszmy się tym, co mamy. Często ludzie nie widzą, co posiadają, skupiając się na gonitwie za „doskonałością”, której i tak nie dogonią.
    Świetny post.
    Pozdrawiam Cię serdecznie, Aga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za ten komentarz:) "Cieszmy się tym, co mamy" - bo mamy naprawdę wiele, często niemal lub całkiem wszystko:)
      Równie serdecznie pozdrawiam i zapraszam częściej:)

      Usuń