budzę się!
do życia
do planowania
do realizowania
ze słońcem chce mi się więcej i czuję, że więcej mogę!
wraca energia zaspana po zimie i wiosenno-niewiadomo-jakim przesileniu
nigdy w nie za bardzo nie wierzyłam, a tu masz!
ale już się otrząsam
i widzę rozpacz małą w lustrze
miękko, krągło, ciasno
czuję zmiany, ale takie, które skradają się z wiekiem, przycupną, dociążą, i pozbycie się ich graniczy z cudem
dwa kilogramy w ciągu Świąt zdobyć - żaden trud
ale je zgubić? plus jeszcze chyba z pięć?
kilka lat temu wystarczyło, że...było już po Świętach, normalne posiłki, codzienny ruch
mając 35+ niestety wszelki nadmiar trzeba porządnie wypocić, sam nie zniknie
tak więc dziś, w poniedziałek trzynastego kwietnia - budzę się i zaczynam jeść otręby, popijając truchtem
wiem, że cukierki i czekolada leżą, leżą i czekają na moją chwilę słabości
pewnie i takie nastąpią...
ale nie zamierzam rozpoczynać diety trwającej 10 lat!
jest 12:58, a ja jak dotąd zjadłam naleśnika (smażyłam je dziś rano dla dzieci, czerpiąc euforyczną radość z tego, że one jedzą, że ich brzuszki budzą się ze smakiem domowych przekąsek, a nie pełne czekoladowych kulek z nestle)
o 11:00 sałatkowa owocowa własna (gruszka, melon, kiwi) z garścią musli i łyżką jogurtu truskawkowego
czekam na..o! to już! 13:09 - sałata lodowa z fetą, kozim serem, pomidorem i miodowo musztardowym dressingiem
to lecę...
...hmm...pyszne
co prawda żołądek zdecydowanie zbity z tropu, rozpędził się, rozochocił a tu....dno i koniec
chcę więcej!
pozostaje woda z cytryną i odmierzanie godzin i minut do następnego niby posiłku:)
ale jestem z siebie dumna
dzień pierwszy, tzn. jego połowa, bez porażek:)
WTOREK
Wczoraj nie było źle, co prawda zjadłam i loda truskawkowego (cała rodzinka jadła, mi ślinka ciekła po brodzie, więc uległam), (ale mówią, że zimna słodycz jest lepiej spalana od ciepłej:) ) i małe opakowanie ciasteczek bebe. Ale zasypiając czułam głód, więc mały sukces można odnotować.
Dziś od rana kawa zamiast wody. niedobrze. I mała kanapka. Na drugie śniadanie melon.
Co oznacza, że do 16:00 wypiję chyba dziesięć szklanek wody:)
I jak tu pracować przytomnie....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
ON Obudziłam się dziś o szóstej. Dokładnie. Budzik łagodnie wyciągnął mnie z głębokiego snu, rekompensując moje własne zaskoczenie melodi...
-
Nie zaczęłam przygotowań. Nie kupuję światełek, ozdób, kokard. Nie myślę o świątecznym menu i nie kupuję prezentów. W moim kalendarzu nadal ...
-
Może mogłabym sobie ciebie wymyśleć? Ciekawe, że wcześniej na to nie wpadłam. Ponoć mam wybujałą wyobraźnię. Nie chodzi o wygląd zewnętrzny...
O kochana, nawet nie wiesz, co uczyniłaś tym wpisem! Ja mam jakieś 10 do zrzucenia i tak sobie tradycyjnie z dnia na dzień przekładam to odchudzanie, no ale teraz...!
OdpowiedzUsuńTeraz czas ruszyć się sprzed komputera. Ale będę zaglądać. I śledzić postępy. I trzymać kciuki z całych sił!
Powodzenia!!!
No ja też chciałabym z dziesięć, ale 5 to już będzie coś! A jeśli uda się to jeszcze utrzymać dłużej, niż kwartał....działamy:) Trzymaj kciuki, trzymaj:)
UsuńAniu trzymam kciuki. Przy dobrym odżywianiu I życie jest lepsze.
OdpowiedzUsuńSzkalnka wody z cytryną , koktail (banan, borówki, pomarańcza) sałatka na obiad, warzywa na parze i to tyle na dzisiaj
Nie jesteś sama w tej walce
Od razu mi lepiej:) Najważniejsze to przebrnąć przez te pierwsze dni...i zapomniałam o koktajlach! A dzieci też je uwielbiają:)
UsuńJa też odliczam godziny do posiłków. Oj, ciężko..
OdpowiedzUsuńDo poczytania fajny blog :)
OdpowiedzUsuńhttp://qchenne-inspiracje.blogspot.com/2015/04/nzpjak-madrze-i-trwale-schudnac-oraz.html?m=1
Właśnie tam zajrzałam - i całe szczęście:) Zależy mi na tym, że tak się odchudzać, żeby nie bolało i żeby zostało:) pozdrowienia:)
Usuń+35 ciężko, ale +45 to prawdziwa bieda!! Trzymam kciuki. Sama walczę i walczę... :( najbardziej lubię iść na "głodniaka" spać, ale... to rzadkie chwile :)) serdeczności a.
OdpowiedzUsuńTak, tak, gdybym ja chodziła spać o rozsądnej porze (czyli już powinnam chrapać) - z pewnością zredukowałabym ilość pochłanianych kalorii, a to tylko początek plusów....
UsuńJa lecę po bandzie - notuję i obliczam, co i ile zjadłam, sprawdzam kalorie, wielkość porcji... Potwornie to pracochłonne, ale uzmysławia pewne sprawy. I działa! :)
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Brawo Aniu! Jest pracochłonne, bo kiedyś próbowałam. Czerwieniłam się sama przed sobą wpisując niektóre pozycje:) Ale damy radę, trzymam za Ciebie kciuki:)
Usuń