no co zrobić...
gdy ogarnia mnie senność, wmawiam sobie, że znowu mi się należy
leżenie
ciśnienie niskie
resztki zimowego czy wiosennego przesilenia
silne pole grawitacyjne na sofie
poduszka pilot powieki
leżę i rozmyślam
że zrobiłabym tak wiele
gdyby mi się chciało
bardziej
czyste lenistwo
owszem może należeć się w sobotę i niedzielę
i w poniedziałek na zachętę
bo poniedziałki trudne są z zasady
ale jeśli leżę do środy
błąkam się po domu wieczorem
szukając usprawiedliwienia
a potem się wkurzam
złoszczę biadolę
popłaczę nad stertą ciuchów niepoukładanych
nie taki dom wymyślałam
nie taką siebie
i czuję to lenistwo swoje
jakby obok mnie siedziało
na tej sofie
namacalne ciężkie uparte
za nic nawet ręką nie mogę ruszyć
żeby je wygonić
otrząsnąć się wstać energicznie
koc zrzucić
jak skorupę twardą jak w tej reklamie
kajdany bym napisała ale to już przesada by była spora
powietrze i tlen przez nos do każdej komórki śpiącej wtłoczyć
i działać
przypomnieć sobie ile potrafię
i że potrafię
nie spać!
NIE SPAĆ!
Nudne to już będzie Aniu, jeśli napiszę, że tez mi się to zdarza? Nudne tak ciągle się zgadzać.
OdpowiedzUsuńAle cóż ja poradzę, że czasem jak do Ciebie przychodzę, to jakbym o sobie czytała.
Ja już czasem sobie wizualizuję, jak z tej kanapy wstaję, co to ja nie zrobię zaraz, ilu ja spraw nie uporządkuję...
A potem idę kawę zrobić i siadam dalej. Zaraz. Za chwilę. A potem dzień się kończy i połowa nie zrobiona.
Na szczęście to tylko krótkie okresy takiego nicnierobienia, które od wiosny do jesieni nie zdarzają mi się prawie wcale :)
To co? Wstajemy?;))
Oj wstajemy wstajemy! U mnie na szczęście też tylko przejściowe te lenistwa, niestety każdy dzień nic nie robienia oznacza nieproporcjonalnie dużo kolejnych zaległości:) To tak, jak z kilogramami, każdy jeden przybywa szybciutko, a żeby się go pozbyć....miło wiedzieć, że jest Ktoś, kto współodczuwa:)
UsuńWszystko prawdziwe i sprawdzone :) ale to myślę samo życie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie :)
Dziękuję:) Samo życie, nasze, więc nic, tylko trzeba zakasać rękawy i do roboty:)
UsuńTak bywa! Są takie dni, jak najbardziej. Mnie pomaga zrobienie czegokolwiek, najmniejszej rzeczy, bo potem już idzie z górki, samo tak jakoś. Byle tę kanapową grawitację zwalczyć...
OdpowiedzUsuńA do mnie zapraszam na śniadanko :-)
Oj śniadanko pyszne, dziękuję za zaproszenie:) A kanapową grawitację można zwalczyć - po prostu na kanapę nie siadać! Wczoraj wypróbowałam. I faktycznie, dopóki nie usiadłam, grawitacja nie działała. A jak usiadłam...:)
UsuńJa uważam że z pewnymi rzeczami nie warto walczyć. Jak organism potrzebuje poleniuchować to widocznie tak trzeba. Akumulatory sie naładują I potem zrobi się 100 rzeczy I nie wymęczonych a z radością
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję i również pozdrawiam:) Pomalutku działam, ostatnio więcej energii mam rano!
Usuń