piątek, 24 kwietnia 2015
te najlepsze chwile - tym razem optymistycznie i dla usmiechów:)
Od wczoraj myślę...
cały czas brzmi mi w uszach...bo usłyszałam, że smutno, że posty poważne...
i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że potrzebujemy więcej radości!
Że na co dzień nie jestem przecież aż taka zadumana, nie słychać moich ciężkich westchnień na każdym kroku...
że sporo we mnie emocji, ciszy w sumie za mało..
uśmiecham się i śmieję
rozśmieszamy się z B. - tak, tak, podziałał na mnie komentarz Marty pod postem u Iwony, która pisze, że my, blogerki, głównie o dzieciach, a przecież przede wszystkim jesteśmy kobietami, żonami, partnerkami:)
choć i tak o dzieciach pisać będę, bo one nadają obecnie naszemu światu barwy kolorowe - mam tu na myśli nasz prywatny, domowy świat z B.
od uśmiechu zmarszczki robią się w tych dobrych miejscach na twarzy:)
zamiast grubej pionowej kreski między brwiami:)
te najlepsze chwile przydarzają się codziennie
tak, jak wczoraj, kiedy piąteczka dzieci cudownie szybko odnalazła wspólny język - nie dziwne, mamy blogerki:) i w dodatku się lubią - oj, tu pozdrowienia również dla towarzyszącego Czytającego B., bo mógłby się obrazić, że pominęłam:)
i te nóżki fikające w wózku
i te buźki brudne później od lodów
i pomysły na zabawę, chowanie się z całym dobrodziejstwem pluszowego inwentarza w ogrodowym koszu na trawę
albo kolorowe obrazki suszące się na parapecie, motyle, serduszka wymalowane małym paluszkami
za dużo, ale co zrobić, bajek obejrzanych w każdej możliwej pozycji - jak my wtedy lubimy tą ciszę chwilową w domu!
lubię też planować te chwile najlepsze, już wiedzieć dokąd, jak i z kim
bo, że pod namiotem, to wiemy już od dawna:)
będzie hardcore...:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
ON Obudziłam się dziś o szóstej. Dokładnie. Budzik łagodnie wyciągnął mnie z głębokiego snu, rekompensując moje własne zaskoczenie melodi...
-
Nie zaczęłam przygotowań. Nie kupuję światełek, ozdób, kokard. Nie myślę o świątecznym menu i nie kupuję prezentów. W moim kalendarzu nadal ...
-
Może mogłabym sobie ciebie wymyśleć? Ciekawe, że wcześniej na to nie wpadłam. Ponoć mam wybujałą wyobraźnię. Nie chodzi o wygląd zewnętrzny...
Takich chwil jak najwięcej Ci życzę. Zaduma i zatrzymanie się na chwilę są bardzo ważne, bo porządkują nam świat, ale nasz każdy dzień składa się głównie z takich małych, szaleńczo pędzących obrazków, jak te, które opisałaś i właśnie je najtrudniej jest zapamiętać i docenić.
OdpowiedzUsuńWidzę, że zapowiada się świetny wypad pod namiot ;))
Mam nadzieję, że wszystko się uda, namiot to dla nas nie nowość, ale tym razem wybieramy się z dziećmi i to o Szwajcarii - naszej ukochanej:) Polecam, bo frajda niesamowita:)
UsuńTen Wasz mały "napad" był najmilszym momentem czwartku! Jeszcze raz dziękuję! :* Sama nie mogę się nadziwić, że dzieciaki tak szybko znalazły wspólny język, bo że my - to wcale mnie nie dziwi ;) A kwiatki dzielnie się trzymają :)
OdpowiedzUsuńMamy ten sam kosz! Szymek już kilka razy w nim jeździł :)
A o namiocie nawet nie wspominam. Mój B. też by chciał. Ja na razie sobie tego nie wyobrażam, ale za jakiś czas chyba ulegnę :p
Ściskam Aniu - słonecznie i weekendowo.
Dziękuję:) O tak, napad na całego:) Tulipany wyrastają jak szalone, piękne i kolorowe. Dziś dokupiłam kolejne kwiatki, niech się ogród zabarwia:) Udanego weekendu życzymy:)
UsuńPiekny czas I Ty uśmiechnięta między słowami :-)
OdpowiedzUsuń