to mi po głowie chodzi od wczoraj - miętowo, minty... błogi smak zwycięstwa....
na szybko
muszę!!!
napisać choć parę słów
bo dzieje się tak dużo, że jak odłożę, to się zakurzy
a wiadomo jak szybko kurz... tu i tam przysiądzie i przykrywa, co piękne...
kupiliśmy mi rower!
lekki, miętowy, zgraliśmy się od drugiego zakrętu
pierwszy należał do "speca" (amerykańska marka Specialized)
ale ostatecznie wybrałam Unibike'a z damską ramą... od razu zrobiliśmy 12km, ja i MÓJ rower, tak po prostu, wyjechałam nim ze sklepu bo nie zmieściłby się do bagażnika..
dziś kolejne 22km...pisałam już na fb - kto z kim przestaje...:) mój B. jeździ od dawna, w seksownych obcisłych rowerowych strojach, tu siedemdziesiąt, tam osiemdziesiąt, a jak trzeba (czyt. zawody), to i sto dwadzieścia kilometrów...
normalnie już czuję smukłość moją przyszłą:)
a dziś - wygraną nad własnym lenistwem, odkładaniem w czasie momentu, po którym nie ma już odwrotu...w końcu coś robię! dla siebie i w oczywistym kierunku:) działam i cieszę się, jak dziecko
a jeszcze kilka dni temu zaczęłam szkic postu pt. "co musiałoby się stać, żeby...."
no i stało się
kupiliśmy mi rower!
jesień do mnie puka...właściwie szeleści
pojedynczymi listkami, których lot zdążę kątem oka uchwycić
nieśmiałe to, ale nieuniknione
w powietrzu czuć dym
z dna szuflady wyciągam kolorowe apaszki
taszczę do domu koniecznie wrzosowy wrzos
zbieramy z dziećmi pierwsze mokre jeszcze kasztany
w obuwniczym obmacuję skórzane botki
uwielbiam zapach skóry
a potem włączam Gabrielle Applin i samą siebie pytam how do you feel today?
spróbujcie, zapytajcie siebie, wystarczy kliknąć na dole strony
a jak ja się czuję?
świetnie!
odganiam słabość i senność
ustawiam wieszam zmieniam
dorwałam grafitową wełnianą tkaninę
która do czekolady w naszym salonie wydawała się zdecydowanie nie pasować
trudno, muszą się dogadać, bo grafit wisi już w oknach i próbuję dzięki niemu "zobaczyć" i wyczuć powodzenie przyszłych zmian we wnętrzach, już bez czekolady:)
i czuję tą miętę
dlatego zaplanowałam już
dlatego też cieszę się bardzo!
październik, weekend, ja i On
buty trekkingowe, góry, a potem wieczory przy kominku w pensjonacie
już nie mogę się doczekać:)
czasem wystarczy parę małych decyzji, a życie nabiera barw jak jesienne liście
nie te szare, smutne, smagane zimnym podmuchem
ale te kolorowe, czerwień i purpura, zieleń i pomarańcz
tańczące ze sobą i podskakujące na wietrze zanim zaszeleszczą pod stopami
słońce jeszcze grzeje
dlatego - jak pisałam w zeszłym roku - z przyjemnością siadam na ganku i narzucam na siebie ciepły sweter
choć stopy wciąż mam bose
Śliczny nabytek. Życzę Ci pogodnej, udanej jesieni i abyś długo jeszcze cieszyła się z tej nowej przyjaźni :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Z przyjemnością korzystam z pogody i sobie razem jeździmy:) Pozdrawiam!
UsuńOoo, super nabytek, zazdroszczę, bo ja w tym roku rower zaniedbałam bardzo ....
OdpowiedzUsuńMiętowego tygodnia Ci życzę :-)
Twoje życzenia miętowego tygodnia się ziszczają:) Zrobiłam już 59 km! :)
UsuńSuper, jesienią powinno byc jeszcze wiele okazji do przejażdżek. :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię u mnie:) Okazje sama wyszukuję, szkoda tylko, że między domem a pracą nie mam porządnej ścieżki rowerowej...a to prawie 9 km w jedną stronę!
UsuńPiękny <3 Szerokiej drogi! Może uda nam się kiedyś wyjechać razem?
OdpowiedzUsuńU mnie też już wrzosy. I dynie ozdobne. I kasztany (podkradliśmy Wam trochę, tuż obok stacji kolejowej)... Lubię jesień, a najbardziej kocyk, kakao i ogień w kominku :)
Podkradajcie, podkradajcie, a jak się zmęczycie, to zapraszam na gorące kakao u nas!:)
UsuńAniu tak trzymać
OdpowiedzUsuńRadość bije z posta na maksa
No to teraz królowa szos z Ciebie będzie Trzymam kciuki
Królowa jak się patrzy:) W za dużym kasku Męża (nadal szukam pasującego dla mnie), ale wiatr we włosach jest:)
UsuńCudny mieciak :))))))
OdpowiedzUsuńTez bardzo lubie rowerowe wypady choc ostatnio mam ich tak malo.
usciski