niedziela, 24 stycznia 2016

zupełnie nie szorstki mróz...

połowa zimowych ferii za nami
udało nam się wybyć w góry na cały tydzień:)
całkiem niedaleko
wróciliśmy zaledwie wczoraj
i przywieźliśmy ze sobą śnieg, do tej naszej ciepławej części Polski

niestety... tak, jak szybko świat ubrał się na biało, jak jeszcze wczoraj, niemal w oczach przybywało śnieżnego puchu...
tak samo szybko, dziś rano, przyszła odwilż, a z nią dziwne barwy za oknem
nie całkiem zieleni i nie całkiem szarości

dlatego wracam do bieli, prawdziwej zimy
wspominam te radosne momenty...
a było tak:






brak słów...zachwyt niemy
radość, radocha wręcz
jesteśmy w krainie śniegu!
biel wszędzie, naturalnie
cieszy oczy
i policzki
bo podnoszą się do góry oba dwa
robią się pełne i rumiane

śnieg zagląda z każdej strony
bez pardonu ładuje się za kołnierz, pod rękawy i nogawki
niegroźny, upragniony, czysty
ubieranie naszej czwórki w czapki, rękawiczki, szaliki zajmuje wieki
ale radość Janka z beztroskiego tarzania się w puchu
kolejnych pierwszych zjazdów Marysi na nartach
i mój spokój, że im mimo wszystko ciepło
bezcenne


 




przeżyliśmy co prawda chwilę grozy
kiedy nasz Szczebiotek na swoich małych, ale szybkich nóżkach
biegnąc przed siebie...bo górka, bo sanki...
został podcięty przez ogromną, rozpędzoną oponę
taką, w której się z górki zjeżdża, jak na sankach
tyle, że siedzi się w środku, bez możliwości hamowania czy kierowania...
Janka podrzuciło w górę jak piłkę...

a ja stałam jak wryta, niedowierzając, że ich drogi mogą się skrzyżować...

serce z pewnością mi stanęło
przeczuwałam najgorsze, zęby, nos, mój synuś!! malutki taki przecież!
poprzednia noc była wyjątkowo mroźna, śnieg pod nogami - a tym bardziej maleńką buźką - twardy jak kamień...
widok okropny, trzęsłam się razem z Jasiem, obtarł sobie mocno brodę, policzek, usta
warga spuchła niemożliwie od uderzenia
na szczęście ząbki na miejscu
nasze serca też

do końca wyjazdu z każdej strony "widziałam" zagrożenie czyhające na Janka
miałam wrażenie, że zdarzyć może się wszystko
nie spuszczałam go z oczu i dystansu większego, niż dwa kroki
a łatwo nie było
niby nie pierwszy i nie ostatni taki raz
niby na buzi prawie nic już nie widać
ale na wspomnienie tej chwili nadal czuję ciarki
najchętniej schowałabym Cię Jasiu do kieszeni swojej
albo w ramionach trzymała i nikomu nie dała



 

ale dzieci nie da się schować, zatrzymać
a tym bardziej przed śniegiem "uchronić"
zapominają i otrząsają się szybciej, niż my
na szczęście
nie boją się mrozu, zasp po kolana, ani wyciągów
instynktownie pokonują swoje małe lęki
a my z ulgą przyjmujemy ich radosne buzie, uśmiechy dziecięcych triumfów
po zjechaniu na nartach z dorosłego stoku
czy po wdrapaniu się na do połowy białej górki (bo mama za pupę niemal trzyma i gotowa w te ramiona swoje złapać w każdej chwili...)

mróz nie jest szorstki
a śnieg nie jest przykry
cieszy oczy
i policzki
bo podnoszą się do góry oba dwa
pełne i rumiane
i na szczęście roześmiane...







niestety nie dla wszystkich nas ten tydzień był udany
na buzi Janka za parę dni nie będzie śladu po zderzeniu i upadku
ale Znajomy i Rodzinka, z którą spędziliśmy ten zimowy czas, przez długie miesiące będą walczyć z narciarskimi wspomnieniami:(
trzymajcie się Kochani!
jakby co, to wiecie wszystko...


8 komentarzy:

  1. Super że udało sie wypocząć :-) mnie też serde zamarło. Janek... bez numerów!!
    Ja juz się pakuję i dokładam i przekładam i ostatnie zakupy robię i też nie mogę się doczekać tych palm;-)
    Pozdrawiam serdecznie
    my po roku rehabilitacji po niefortunnym wypadku na snowboardzie wracamy do zdrowia znaczy syn...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjeżdżacie? Palmy?:) Super, udanego wypoczynku :) A nuż po powrocie prezent będzie czekał ten "niespodziankowy":)

      Usuń
  2. W moim regionie ferie dopiero od lutego. I zapowiadają odwilż, więc brudne roztopy to widok, który mnie czeka. Dziecięce wypadki to niekończąca się opowieść, jakby każdy przejść to musiał. Na szczęście pomyślny finał jest w to wpisany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na całe szczęście! A roztopy i nas dopadły. Po zimie zostały tylko zdjęcia:) pozdrawiam!

      Usuń
  3. Zazdroszczę jak diabli! U mnie za oknem to już tylko brudno-szare stepy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas już też. Dobrze, że choć w górach udało nam się zasmakować zimy:) pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Piękne ferie mieliście. Zdjęcia bajeczne.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Ja zawsze mówię, że widocznie zasłużyliśmy:) Równie ciepło pozdrawiam:)

      Usuń