poniedziałek, 4 czerwca 2018

nasz ogród


Uwielbiam maj w naszym ogrodzie. Uwielbiam i czerwiec. Zamknięte w nim słońce i marzenia. A może to we mnie są? Najbardziej w te dwa miesiące właśnie?
Nasz ogród pachnie i zachwyca. Mnie. Każdego ranka, popołudnia i przy zachodzie słońca. W deszczu i w upale.
Nasz ogród nie jest efektem projektu specjalistów, nie było na niego projektu innego, niż nasz instynkt, nasze błędy i nasze zachwyty, zakończone zakupami. Klony - każdy inny - zaczęły się od palmowego, purpurowego Acer palmatum Atropurpureum. Przez ostatnich parę lat przyjęło się już, że z okazji kolejnej rocznicy ślubu, dostaję od Męża - drzewko właśnie. Klon, wierzbę, metasekwoję. Co dostanę w tym roku? Okaże się już za trzy tygodnie:)
Lawenda - na początku ponad sto sadzonek, dziś rozsiewają się niemal pod stopami, otoczyły dom, witają przy bramie. Dbam o nie i z lubością oczyszczam z chwastów i zagrożeń. Dziś, przypadkowo, wyrwałam samosiejkę, maleńką, pojedyncza, potencjalny przyszły krzaczek. Rozpacz! Uratuję ją oczywiście. Z uśmiechem pod nosem, bo przez jedną krótką chwilę poczułam się, jak właścicielka. Właścicielka lawendowego raju. Wyprzedziłam własne marzenia...













Prowansję przywieźliśmy ze sobą z podróży poślubnej. Rok po roku, rozgaszcza się wokół domu, chrzęści kamyszkami, pachnie lawendą, podnosi kąciki moich ust, znajomo, do góry. Z lawendy robię miód, a kwiaty rozdaję tym, którzy nie mogą się oprzeć aromatowi. Uwielbiam.
Wystarczy ten lekki powiew wiatru, chwilę przed zachodem słońca, przymykam oczy... zatrzymuję się, zatrzymuję czas, mam wszystko.






Śmiałam się dziś sama do siebie i znajomych z Instagrama, że jak się człowiek urodzi Anią, nawet bez zielonego wzgórza, ale z pewnością z ogromem wyobraźni i garściami emocji, czuje i cierpi bardziej. Choćby z powodu tej wyrwanej samosiejki. I dumna jestem, z Mężem mym, z naszego ogrodu bardzo. Bo nasz jest. Wymarzony i spokojny.




Jeśli ktoś po drodze, zabłądzi lub nie - kawa w czerwcu, miód w lipcu, a bukieciki w sierpniu. Jak na plantację przystało. Zapraszam:)







13 komentarzy:

  1. Przepieknie u Was, az do mnie za wielka woda dotarl ten cudny zapach lawendy:) Pozdrawiam i zycze dobrego tygodnia, obys miala jak najwiecej czasu delektowa sie swoim ogrodem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Tobie również życzę udanego dnia i reszty tygodnia!

      Usuń
  2. Oj, chciałabym zabłądzić w Twoje strony! I pomyśleć, że kiedyś mieszkałam całkiem po sąsiedzku. Takie ogrody wynikające z braku planu są chyba najlepsze? Bo najprawdziwsze? Najuczciwsze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, zabłądzić możesz zawsze:) Przypadkiem lub nie:)

      Usuń
  3. Cudowności ♥ Lawenda i mnie się zamarzyła :)
    Ja się Martą urodziłam i też mam wiele z ANi ;)))
    BUziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dlatego tak wiele nas łączy:) Wzdychamy nad tym samym:)
      A prawdziwe cudowności są w Twoim ogrodzie i domu:)
      ściskam:)

      Usuń
  4. Jak to się pięknie razem komponuje! Ja w tym roku przyozdobiłam mniej więcej w podobny sposób ścianę altany z drewna. Cenie sobie piękny ogród i spędzam tam mnóstwo czasu, żeby był perfekcyjny. Dzięki dodatkom oraz lawendzie całość wygląda naprawdę klimatycznie :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Widać, że włożyliście w niego dużo serca. Ja w swój też zamierzam, tylko się tutaj https://www.stiga.pl/ wyposażę odpowiednio. Myślę jednak i nad tym, czy nie posadzić lawendy, bo ona ładnie pachnie, ale jest jeden makament - potrafi się strasznie rozrosnąć. I wtedy trudno ją okiełznać. Też tak masz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy od ogrodu. Nam zupełnie nie przeszkadza to, że lawenda rozsiewa się w różnych miejscach, wręcz przeciwnie:)

      Usuń
  6. Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń