sobota, 9 kwietnia 2016

czemu nie? no... to jak będzie?

jak już dolecimy, przejdziemy przez bramki, uśmiechniemy się do pana za szybą
pan odda nam paszporty, a my będziemy pchać wózek z walizką, wyjdziemy z budynku
i wciągnę znowu to powietrze nuworyszowskie
jakkolwiek ono pachniało już nie pamiętam
ale pamiętam siebie tam i to, że szczęście przebiegało przez moje ciało
i ekscytacja i niedowierzanie
każda komórka wiedziała, że jestem po prostu niewypowiedzianie szczęśliwa
i mogłam tak stać tylko i nic więcej
stać oddychać i dowierzać, że jestem tu i teraz w centrum świata

jak już dojedziemy metrem A lub B na Manhattan
schodami do góry ze stacji i już
jest!
ludzi pełno o każdej porze dnia i nocy
szum tłum a my tam ze swoim światem marzeniami spełnionymi w garści
otwieram dłonie i wypuszczam te marzenia i zaciągam się nimi spełnionymi
w którą stronę najpierw nieważne
każda dobra, każdą znam, bo mapa w głowie cała na pamięć
trzymam cię za rękę a ty mnie

pokażę ci
pokażę, choć ty wiesz dobrze jak tu jest bo znasz mnie dobrze
w moich westchnieniach łzach czasem widziałeś, takich wzruszonych
pójdziemy wzdłuż alei wzdłuż sklepów i witryn wysokich i dumnych i drogich
nasze odbicia w nich i te ręce razem
i szyje co nas boleć będą wieczorem od wyciągania ich w górę
zadarte nosy i oczy zmrużone od słońca
drapacze, Chrysler, Waldrof Astoria z tymi windami, co w filmie
kafejka z wysokimi stołkami i półblatem przy oknie
kawa, pewnie niedobra, a może latte? croissant i widok na rusztowanie
pełno rusztowań
na kobiety w szpilkach i z teczkami pod pachą
studentki w zielonych bluzach z plecakami i przewodnikami
jakby się zgubiły między trzydziestą czwartą a trzydziestą piątą
żółte taksówki, autobus Greyhound
i ci czarni z długimi bokobrodami chodzący parami
i kobieta mówiąca do siebie i gestykulująca, jakby rolę ćwiczyła albo z guru rozmawiała

a usiądziemy na tych schodach w bocznej ulicy?
tej odchodzącej od parku?
no chodź... tyle scen się naoglądaliśmy z tymi schodami
tyle pożegnań, powrotów, pocałunków
a potem coś dla dzieci kupimy
albo... o! odkręcisz tablicę rejestracyjną?! tak na pamiątkę? tej jeszcze nie mam...proszę:)

usiądź ze mną na ławce
z widokiem na most
nogi mnie już bolą, ale to nic
jutro znowu siedem kilometrów spełniania marzeń
i sto pięter Empire State Building
i wspólny powrót do domu
samolotem z widokiem na chmury
żeby móc dalej od nowa i znowu pomarzyć
o tym, co razem
czy tu czy tam obojętnie przecież

to co
to jak będzie?


PS. Wpis inspirowany prawdziwymi pragnieniami oraz filmem o miłości z Nowym Jorkiem w tle. Wszelkie prawdopodobieństwo do wymienionych zdarzeń jest wysoce oczekiwane, choć czas ich realizacji bliżej nieokreślony.







4 komentarze:

  1. Aniu, mam tak na prawdę trzy marzenia moje najgorętsze. I jednym z nich jest podróż do NY. Większość puka się w głowę i pyta po co. Najważniejsze, że ja wiem, a może nie do końca umiem to powiedzieć, ale czuję całą sobą, że muszę tam być. Spełnienia marzeń nam obu życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spełnią się, czuję, że nie mają wyjścia:-) Jesteśmy tego warte! A tym bardziej NYC:-)
      Moja czterdziestka za dwa lata niespełna, a na liście życzeń tylko jeden punkt:-)

      Usuń
  2. nic tylko planować :-) i zbierać dolary :-)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. dlatego wyjątkowo wcześnie - jak na mnie - zaczynamy się organizować:)

    OdpowiedzUsuń