wtorek, 27 czerwca 2017

lawenda

 

To ta pora roku, gdy nasza kochana lawenda szaleje. Nabiera głębokiej barwy, zwabia setki bąków, zdobi, rozkochuje, zachwyca...
Patrzę przez kuchenne okno rano... i po południu i pod wieczór... i napatrzeć się nie mogę...

 


 



 
 


Wystarczy potrzeć delikatnie gałązki, poniżej kwiatów, a dłonie pachną jak te wieczory w Prowansji, podczas naszej podróży poślubnej...



Lipiec to czas lawendowych żniw w naszym ogrodzie.
Dwa lata temu zorganizowaliśmy spontaniczny lawendowy kramik, o którym pisałam tutaj, dzieci zachwycone:) Podejrzewam, że i w tym roku nie odpuszczą.
Lawenda cudownie się rozsiewa, to tu, to tam. A ja do niej wzdycham... no jak jej nie kochać?:)

Acha... kawę też mam, gdyby ktoś miał ochotę w tych okolicznościach...:)

3 komentarze:

  1. cudnie Prawie u mnie zapachniało :-)
    pozdrawiam jedna noga w samolocie :-)))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ ty dużo lawendy masz. Cudownie to wygląda. Uwielbiam lawendę, no i jest w moim ulubionym kolorze. Szkoda, że mi nigdy na balkonie nie rośnie. Przepiękne, bardzo urocze zdjęcia zrobiłaś.
    Miłego dnia. :)

    OdpowiedzUsuń