czwartek, 15 października 2015

zawstydźcie mnie! :)


Tak było. Ponad osiem lat temu.
Ponad przyzwoitą ilość kilogramów temu!
Taką poznał mnie pewien niesamowity Facet.
Od tamtego czasu sporo się pozmieniało:) Mają na imię Marysia i Jan. I...obżartuch!

Wiem, że nie da się cofnąć czasu. Ale już od zbyt od dawna, bezskutecznie, mniej lub bardziej angażując zdrowy rozsądek, poszukuję choćby okruchów swojej silnej woli. Mobilizacji. Motywacji. Wyciągam stare zdjęcia  pt. PRZED. Takie, jak to wyżej. Rzym, a dokładniej Tivoli, lipiec 2007 roku. Nasza pierwsza spontaniczna zagraniczna podróż. Próbuję siebie samą zawstydzić. Przekonać, że można!
I co? Parę udanych prób, więcej porażek. A ostatnio najzwyklejsze nic. Chodząca pani wymówka i podjadaczka. A ja choć trochę chciałabym przypominać - ciałem - Anię z tamtych lat. haha:)


Mam więc prośbę, do Was - zawstydźcie mnie!
Napiszcie - ile kilogramów udało Wam się zrzucić, zgubić (jeśli potem co nieco wróciło, nie musi być wspomniane...).
Napiszcie ile razy w tygodniu ćwiczycie, biegacie.
Napiszcie, że jecie mało słodyczy, że nie podjadacie, pilnujecie się!
Porzućcie skrupuły i pochwalcie się.
Chcę poczuć pozytywną zazdrość i autentyczny wstyd.


Wyzywam Was - Kto da więcej?:)

matko...

19 komentarzy:

  1. Haha szalona!!
    Czyli ze teraz na nas ciężar Twojej motywacji?
    No to masz jak chciałaś - biegam 3 razy w tygodniu REGULARNIE, jem 5 posiłków dziennie przygotowanych samodzielnie - do pracy w pudełkach. Nie odmawiam słodkości ale tylko pieczone/robione w domu czyli zdrowe(ciastka owsiane, marchewkowiec, batony z musli). Mięso jem 3 razy w tygodniu bo ciężko przebiec maraton bez tego. Chleba nie jem makarony raz w tygodniu a tak to warzywa warzywa warzywa
    I co ? do roboty !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Ciebie zawsze mogę liczyć:) Ciężar ma spaść na Was, o tak! Ale najlepiej ze mnie:)
      Zaimponowałaś mi...o to chodziło!

      kto jeszcze?:)

      Usuń
  2. Aniu wstydz sie!!!! wygladasz extra!!!!! no, ale jesli juz tak bardzo prosisz.....powtorze, choc juz o tym pisalam: moja walka trwala dluuuugo, wiekszosc to byly porazki przeplatane z sukcesem. MOje dwa najwieksze sukcesy odchudzeniowe to 10 kg, po pierwszym razie wrocilo o wiele wiecej, po drugim (obecnie) trzymam poziom :-) podjadam, slodycze uwielbiam, do tego czerwone wino, ktorego tez sobie nie zaluje....wiesz, jesli chodzi o motywacje, to tak sobie mysle, ze po prostu przychodzi taki moment (w odpowiednim czasie) kiedy czlowiek po prostu zmienia swoje myslenie, swoja mentalnosc.....u mnie tak sie stalo w sumie z dnia na dzien. I jedno jest pewne - cwiczymy, cwiczymy, cwiczymy. Ja teraz cwicze co drugi dzien, ale do niedawna (kiedy proces odchudzania trwał) codziennie. Co zrobic, zeby sie chcialo?? Kup zajefajna dluuuga kiecke, za malą oczywiście, kup bilety na bal sylwestrowy i dzialaj w kietrunku tej kiecki ;-) u mnie dokladnie tak bylo ha ha powodzenia!!! trzymam kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję! Ja właśnie trochę za długo już czekam na TEN moment, a jak by policzyć ile od tego czekania przybyło mi na wadze...za małe ciuchy też nie motywują, tylko zalegają moją szafę. Ale! W maju mija dwadzieścia lat od zdania matury - i już planuje się jakieś spotkanie. Dobra motywacja, prawda?

      10 kg...mówiąc brzydko - szacun:)

      Usuń
    2. 20 lecie matury to genialna motywacja U mnie już po ale trzymam się mocno dalej
      i 15 lecie ślubu też było dobre - weszłam we własną sukienkę ślubną po 2 dzieci a mąż nie !!!!!

      Usuń
  3. Ooo, ja tu chyba nic nie zdziałam ze swoim komentarzem :-) Ja nigdy nie umiałam trzymać diety, raz jak się zawzięłam to po kilku dniach śniło mi sie jedzenie i tak dokładnie czułam zapachy, rano zdałam sobie sprawę, że ja naprawdę kocham jeść :-) ....aktywność fizyczna tez u mnie leży, chyba, żeby zaliczyć prace na podwórku i w ogrodzie no i pracę zawodowa w terenie ale jedno idzie mi nieźle lżejsze i zdrowsze posiłki, sadzę warzywa , hoduję kury, jem mało słodyczy i to nawet działa a polecić Ci mogę ziółka ... mój baaaaardzo otyły kuzyn super chudnie po młodym jęczmieniu
    Pozdrawiam cieplutko i ..... przecież Ty wyglądasz naprawdę fajnie, może tylko zmęczona jesteś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Wierzcie mi, że mam boczki, wałeczki, zaokrąglenia, po prostu ciało cioci po czterdziestce. A mi do tych urodzin jeszcze trochę brakuje! Nie czuję się po prostu dobrze. Niektóre sklepy kończą swoją rozmiarówkę ciut poniżej moich możliwości wciągania brzucha:)

      Usuń
    2. No to teraz ja! dorzucę swój kamyczek do ogródka! ANIU NAPRAWDĘ przyjdzie moment kiedy życie naturalnie pomoże Ci znowu więcej czasu poświęcić sobie... oczywiście jeśli sama mu na to pozwolisz :-) Kochana masz zaje... nogi ( co już Ci wypomniałam ;-)) i super kiedy ten atut podkreślasz tak jak na przykład wczoraj:-) krótkie spódniczki, dopasowane spodnie, uśmiech i szczęście na twarzy i... luźna góra (dosłownie i w przenośni ten luuuz hi hi hi!) Ja Cie widzę na co dzień i uwielbiam taki widok! nie dostrzegam wtedy żadnych mankamentów, kompleksów itp :-*

      Usuń
    3. Asia?:) Kamyczek mówisz...no teraz to mam uśmiech:) dookoła głowy:) bawcie się!

      Usuń
  4. Chyba nie pomogę... schudłam, owszem, 11 kg w 2 miesiące. Ze stresu, po wyjątkowo paskudnym ciągu nieszczęść nękających moją rodzinę. Już wyszliśmy na prostą, ale powiem Ci, że wolałabym mieć i 20 kg więcej niż przeżyć to, co wtedy nam się przytrafiło. Waga... to tylko waga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadumałam się nad Twoją odpowiedzią... Masz zupełną rację, waga, ciało, to tylko waga i ciało. Oczywiście mój post ma charakter raczej żartobliwy, szczęśliwie mam za sobą etap rozpaczania z powodu nadmiaru kilogramów. Szczęśliwie mam obok siebie Ukochanego, z którym mogę dzielić te same słabości. A one nie dzielą nas.
      Bardzo mi przykro z powodu stresu i problemów, jakie spotkały Was, Ciebie. Mam nadzieję, że nie wrócą, odpuszczą... Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę spokoju.

      Usuń
  5. Angel ma rację!
    Ja nie pomogę.
    Ale mogę pocieszyć, że również szukam motywacji.
    Bieganie zarzuciłam w upały. Za to słodyczy ani ani.. achhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) U mnie było tak samo. Lato za gorące na większy wysiłek. A bez słodyczy kąszę i gubię uśmiech:) Na szczęście szerokim łukiem omijamy sklepowe słodkości i wkładam sporo wysiłku, żeby dla rodzinki desery były prawdziwie domowe:)

      Usuń
  6. Kiedyś na lekach przytyłam 14 kg w 7 miesięcy. Koszmar. Powoli się oswjałam, bo żadne fizyczne osiągnięcia ( latem po 2000 km na rowerze np) nie dawały efektu. Rok temu operowali mi kolano. Trzy tygodnie chodzenia o kulach - wysiadały nadgarstki, ramiona bolały- wystarczyło , by skoczyć do dietetyczki, odstawić biała mąkę i parę innych, jeszcze trzy kg i będę jak dawniej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dziś ponownie zaczynam. Z głową. I po prostu mniej. Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Aniu...gdy byłam ostatnio to nie wiedziałam co Ci napisać...
    Jak zachęcić ? Co mogłoby zadziałać ?
    To praktycznie sprawa indywidualna...Napiszę co mi życie podpowiada.
    Moja koleżanka została zmobilizowana przez komentarz swojego syna, który oglądał jej zdjęcie zrobione przypadkowo.
    ''Mamo, a ta łapa jak u Pudziana'' Zdjęcie i komentarz zrobiły swoje. Zaparła się okrutnie,długo bez efektu,w końcu po miesiącach ćwiczeń do których się nie przyznawała dopięła swego. Dwa rozmiary mniej.

    Ja natomiast, też mam tendencję do ''kulkowania się'' ;)
    Uwielbiam słodycze i to mnie gubi...natomiast ciężko mi znaleźć motywację, by zgubić.
    Ale kiedyś...za przykładem przyjaciółki, która wyznaczyła sobie konkretną nagrodę za schudniecie, poszłam tym sposobem.
    Konkretna nagroda, dla każdego może to być coś innego. Konkretna nagroda,konkretny termin i konkretna ilość do zgubienia.
    Mnie się wtedy udało :)
    Powodzenia Ci życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre rady:) Co do komentarzy dzieci...też ciekawy kiedyś usłyszałam: "mamusiu, znowu będziesz miała dzidziusia?":)
      Przyznam szczerze, że spodobał mi się pomysł z tą nagrodą. Próbuję schudnąć razem z mężem moim, a oboje uwielbiamy podróże, więc może wymyślimy sobie wspólną nagrodę? I będziemy nawzajem motywować i po trochu rywalizować:)
      Już zaczęliśmy się "pilnować" i tak sobie wieczorkami węszymy po kuchni, ze ślinką na brodzie i burczącymi brzuchami, ale ręce grzecznie w kieszeniach...:) Działamy!
      Pozdrowienia:)

      Usuń
    2. Powodzenia życzę :)
      Warto określić sobie nie tylko nagrodę, ale i liczbę do zrzucenia w terminach,miesięcznych...stopniowo...
      Ja też się muszę wziąć za siebie...po lecie jest, a mam co zrzucić, boję się co będzie po zimie ?!

      Usuń
  8. Wariatka! Ale jak chcesz: mówisz - masz! Minus 6,5 kg przez cztery miesiące. To niewiele, ale cieszy bardzo. Ćwiczenia (sama wiesz jakie) - 3, 4 razy w tygodniu. Ostatnio kupiłam spodnie w rozmiarze... 36! Zaczęłam przymierzanie od 42, bo zazwyczaj takie brałam... Ale! Nadal obżeram się słodyczami. Mogłabym jeść je zamiast obiadu :/ I to chciałabym zmienić najbardziej, bo zdrowie najważniejsze.
    Co do motywacji - sama nie wiem, co zadziałało teraz, ale pamiętam, że kiedyś, kilka lat temu, po zabiegu chirurgicznym, mój ginekolog powiedział, że były małe kłopoty, bo "za dużo Pani je". Zabolało. Zawzięłam się i pozbyłam wówczas ok. 5 kg. Potem zaszłam w ciążę ;)
    Musisz znaleźć własną drogę, wygodną, przyjemną. Inaczej, nawet jeśli kilogramy polecą, to będzie katorga.
    Wspieram Cię całym serduchem!

    OdpowiedzUsuń