wtorek, 14 lipca 2015

Camping Aaregg



Każdy wie, że znalezienie dobrego i sprawdzonego miejsca na wakacje, to zadanie dość trudne, i że od niego w dużej  mierze zależy, czy pobyt się uda, czy nie.
Apetyt na kolejny urlop, na nowe miejsce, pojawił się u nas już po powrocie z wakacji w zeszłym roku. Spędziliśmy go nad Jeziorem Bodeńskim, na granicy Austrii, Niemiec i Szwajcarii.
We dwójkę. Pod namiotem.
Potem trafiliśmy na wyjątkową promocję cenową na namiot wielki, jasny i przesądzający o wspólnej przyszłości:)
Miejsce? Poszukiwania trwały kilka tygodni. Francja, Włochy, Niemcy, Szwajcaria. Ceny i opinie. Warunki sanitarne i atrakcje dla dzieci. Pogoda i odległość.
Tak naprawdę - uwielbiamy to. Uwielbiamy podróżować i planować te kolejne.

Pisałam już nieraz, że Szwajcaria nas po prostu przyciąga. Wyjątkowo trudno nam wysiedzieć na plaży, basenie, w jednym miejscu. Stąd pociąg do odkrywania coraz to nowych ścieżek lub poznawania ich na nowo na kolejnym etapie naszego życia.
Oczywistym było, że tegoroczny wyjazd musi być kompromisem pomiędzy tym, co my chcemy zobaczyć a tym, co sprawi radość naszym dzieciom. Góry i woda wydawały się idealnym połączeniem.




Camping Aaregg znajduje się w czołówce rankingu, zwłaszcza jeśli chodzi o warunki sanitarne. Dla mnie jest to ogromnie ważne, bo dam radę z mrówką czy szczypawicą na parceli, ale nie wyobrażam sobie bać się wejść do toalety:) Na szczęście wybrany camping sprostał naszym oczekiwaniom. Nie piszę, że przerósł, bo uważam, że taki komfort i estetyka, jaką tam zastaliśmy, wszędzie powinna być po prostu standardem. A nie cudem:) Zresztą widać to bardzo dobrze po Szwajcarach, że należy im się odpowiednio wysoki poziom obsługi, otoczenia, życia.
Zadbane i czyste sanitariaty, skoszona trawa na parcelach, możliwość umycia auta, wędki, butów, psa, kota jest normą. Osobne mini toalety dla dzieci, trzy wysokości umywalek, wszystko kolorowe, pod prysznicem, trąba słonia zamiast baterii prysznicowej - nisko i wygodnie dla dzieci. Kabinki do kąpieli niemowląt, z przewijakiem w kolorze odpowiednio niebieskim i różowym. Ogromne lustro z podświetleniem jak w aktorskiej garderobie - dla pań - gdybym miała więcej czasu, spędziłabym tam długie chwile robiąc makijaż, czy modelując włosy.
Mieliśmy szczęście, bo wysoki sezon w Szwajcarii rozpoczynał się w tym roku od 5 lipca, czyli w dniu naszego wyjazdu. Oznaczało to, że przez cały tydzień towarzyszyło nam naprawdę niewielu turystów. Spora część campingu to prywatne parcele, a na nich przyczepy, domki letniskowe oraz mini domeczki, nazywane tu woodytramps lub podhouses o uroczym kształcie. Przeznaczone dla rowerzystów, włóczęgów:) traktowane jako alternatywa dla namiotu. Ale one również dopiero czekały na swoich gości.
Przyjeżdżając tu właściwie przed sezonem, mieliśmy wrażenie, że kamienista plaża, plac zabaw.. czekają niemal wyłącznie dla nas.



Ogromną zaletą naszej parceli była bliskość placu zabaw. Siedzieliśmy sobie wygodnie na leżaczkach, a dzieci bezpiecznie bawiły się na ogrodzonym placu, kilka kroków od nas.












Plaża nie była zbyt duża, właściwie okazała się całkiem mała i kamienista. Ale ani nam, ani dzieciom zupełnie to nie przeszkadzało. Woda - baaardzo rześka, ale czysta - była naszym zbawieniem podczas ponad trzydziestopniowych upałów. Ogromne kamienie służyły nam jako siedziska, a dzieci namiętnie poszukiwały najpiękniejszych okazów tych drobnych.










Przed najazdem Szwajcarów, Holendrów i Niemców, zdążyliśmy pobawić się w podchody, camping dawał ogrom możliwości! Strzałki z patyczków i kamyszków, karteczki z zadaniami ukryte przy gałęziach drzew, skarb w domku na placu zabaw, a co najważniejsze - wyprawa z latarkami, bo przecież nadchodził zmierzch:) Po wszystkich atrakcjach dzieci zasnęły pod chmurką, temperatura leniwie spadała poniżej 28st. C.

 







Dzień przed wyjazdem zrobiło się gwarno i tłoczno. Z zaciekawieniem obserwowaliśmy "nowych" i trochę z żalem, ale trochę też z ulgą żegnaliśmy się z campingiem.




Dzieci chcą wrócić, chcą jeszcze spać pod namiotem. A my? Tęsknimy i wspominamy, przeglądamy zdjęcia i... już planujemy kolejne wakacje:)

Dziękuję, że - jeśli - dotrwaliście do końca!

11 komentarzy:

  1. Widać, że dzieciaki miały frajdę! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja przeczytałam wszystkie posty o wakacjach i już wiem, dlaczego tam pojechaliście.... Choć na początku - nie wiedziałam po co tam jedziecie - jak ci inni - Szwajcaria? namiot? z dziećmi? Ale zdjęcia powiedziały wszystko. Takich wakacji tylko pozazdrościć :) Przecudowne widoki, klimat, wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ania! Ja Cię uduszę! Narobiłaś mi takiego smaka, że miałabym ochotę jutro się spakować i jechać. PRZECUDNIE mieliście!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A duś mnie, duś:) Tylko kupcie ten namiot:) A potem będziemy planować...

      Usuń
    2. Na bank kupimy!
      Powiem Ci szczerze, że zawsze od takich wyjazdów odstraszała mnie myśl o sanitariatach. Jeszcze przed ślubem byliśmy z B. dwa razy nad morzem pod namiotem i od tego czasu mam taki uraz, że ciary biegną mi po plecach na samą myśl. Pająki, zimna woda, brud... Ale to, co zobaczyłam na Twoich zdjęciach, to miód na moje wspomnienia!

      Usuń
    3. Z całym patriotycznym szacunkiem....jeśli pod namiot, to tylko zagranicą! Spędziliśmy pod namiotem nad polskim morzem całe dwie noce, koszmarne... Na szczęście udało się skorzystać z toalet i prysznica poza kempingiem...
      A co do miodu...mam dla Was nasz - co prawda sztuczny - ale lawendowy:)

      Usuń
  4. Ania dziękuję Ci za ten post. Od kilku lata roztrząsam temat wczasów na campingu i jakoś brakowało mi odwagi ...zwłaszcza zaplanować urlop z dziećmi. Kto wie może w przyszłym roku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikogo na siłę na camping nie namawiam, bo wiem, że niektórzy wręcz nie wyobrażają sobie spać pod namiotem. Ale jeśli ktoś już się zdecyduje, to "wystarczy" dobrze się przygotować i zadbać o campingowe "gadżety", a potem...wrzucić na luz:) Myślę o napisaniu małego posta-przewodnika dla tych ciągle Niezdecydowanych:) pozdrawiam!

      Usuń
  5. Obłędne to wszystko! Ja też tak chcę! A póki co jadę nad polskie morze na kemping z trudnymi warunkami. Będziemy się hartować. W sumie lubimy :-)
    Ale jak zobaczyłam czego Wy doświadczyliście to widzę, ze można inaczej, zdecydowanie inaczej. Można pięknie i się nie hartować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobre:) "i się nie hartować":) no można i polecam!
      kemping może być przyjazny i czysty:) jeśli znasz jakiś nad Bałtykiem, to proszę poleć:) udanego odpoczynku i...odpoczynku:)

      Usuń
  6. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń