poniedziałek, 21 marca 2016

let it spring!



Wiosna.
Dajmy jej szansę. Na lepszy start.
Dajmy jej jeszcze tydzień na fochy i zimne wieczory.
Na dni pochmurne, bez pieszczotliwych przejaśnień.
Wczoraj było mi tak szaro, dżdżyście, że już od południa paliło się u nas w kominku.
Mąż na rowerowej czasówce, a ja zdobiłam wielkanocne palmy w grubych skarpetach i wełnianym ponczo.
Daję jej jeszcze tydzień naszego czekania na przyjazne temperatury, bo nieśmiało zaczynam w nie wierzyć.


A sama już dzisiaj mówię głośno: dosyć! Od dzisiaj ja rozdaję karty. Kto się przyłączy?
Każdy dzień jest dobry na odgarnięcie grzywki i zadarcie nosa. Na obudzenie pewności siebie i zadziorny ton.
Każdy dzień jest okazją, żeby wydobyć blask z...siebie! Czy ja sama nie mogłabym - tym pochmurnym dniom, im na przekór - nadać barwnego odcienia moim pozytywnym nastrojem?
Ubrałam dziś nową sukienkę, tą, która odłożyłam na Święta. A co tam. Nie znalazłam ani jednego argumentu za tym, żeby pozostawić ją w szafie przez kolejne 6 dni.
Zarezerwowałam bilety do teatru na spektakl z  Kożuchowską i Gajosem, apartament w stolicy, weekend z przyjaciółmi. Co prawda dopiero za parę tygodni, ale to właśnie parę tygodni radości oczekiwania.


Nawet poranek przebiegł dziś lekkim truchtem, a nie jak zwykle maratonem z przeszkodami.


Bratki posadzone, choć mam ochotę na więcej.
Miętowy rower niemal się do mnie uśmiecha z tej ściany w garażu, obiecując smukłość moją przyszłą. No przecież uda się!


Dosyć już czekania. Mam ochotę na kolory w domu i ogrodzie. Na lekkie buty i apaszki, zamiast szala i żalu, że nie ubrałam ciepłej czapki.
Wiosną nasze dzieci, te wszystkie wokoło, budzą pozostałych sąsiadów z zimowego snu, testując moc własnych strun głosowych we wszystkich możliwych skalach.
Wiosną przesiaduję z ich mamami na schodach ganku, albo przy huśtawkach, robię dla nas po kilka kaw ze spienionym mlekiem, i wzdychamy sobie razem nad wszystkim, co nasze.
I Dorotkę mam odwiedzić, i nowe krzesła do jadalni kupić. I w końcu złożyć nasze wnioski o amerykański sen.
A Święta przeżyć w skupieniu, a potem radości wielkiej. Na luzie, na dworze, nie na czas.


Już wiem, że chcę, że mogę, że to, co trudne będzie o sobie nadal przypominać, ale znam sposoby na ustawienie tego na półce "poczekaj, nie truj, rozwiążę cię jutro".
Jakoś tak oddycham dziś pełniej, powietrza świeżego chce mi się więcej, więcej wszystkiego mi się chce!


Karty rozdane.
Let it spring!












4 komentarze:

  1. No patrz.... wchodzę i co Ja widzę? Ten okropny różowy też Cię opętał... ;)hihi!
    U mnie niby cieplej niż gdziekolwiek w Polsce, ale dzisiaj głębiej czapeczkę na uszy naciągnęłam... Od poniedziałki zapowiadają ocieplenie... Oby.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie mogłam mu się oprzeć :-) U nas podobne prognozy, już niedługo, niedługo!

      Usuń
  2. Och niech już przyjdzie Moje bratki w donicach w wiatrołapie Nie mam serca wystawić na ten mróz :-) Ale w święta ma być pięknie!!!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj bardzo już na te Święta i ciepełko czekam. Nasze bratki też:)

      Usuń