Nie przypuszczałam.
Że u progu wiosny, o której jeszcze parę dni temu pisałam pełna energii, dopadnie mnie wiosenne, po-zimowe, czy sama-nie-wiem-jakie przesilenie.
W poniedziałek przespałam cały wieczór. I dalej resztę nocy.
A wczoraj niemal usłyszałam ciche wołanie z końca domu, z naszej sypialni. Wołanie naszego łóżka.. na które moje ciało odpowiedziało samo, za mnie, bezwiednie, choć skutecznie. Doprowadzając mnie, tak, jak stałam, z nieugotowaną zupą ogórkową, niewyczyszczonymi butami dzieci, po spacerze w błocie, niezmytym makijażu, prosto pod kołdrę.
Miałam sen, a może to moje pragnienie wielkie jest, że udało mi się zatrzymać czas.
Wpadłabym najchętniej - jak Alicja w Krainę Czarów - we własną krainę snu, relaksu, nicnierobienia.
Zatrzymałabym się, żeby zapanować nad sobą, nad moim skrawkiem życia, tego teraz, w tym dniu, tygodniu. Żeby znaleźć czas na beztroskie rozmowy z dziećmi, zabawy z nimi i wsłuchanie się w to, co nieustannie do mnie mówią, a ja nieustannie nie mam dość czasu, żeby wysłuchać ich do końca.
Pożyłabym trochę, nie pracą, zakupami, przegarnianiem okruszków. Ale byciem, życiem, które w naszym domu tętni, dudni, wypełnia każdy pokój i popołudnie.
Zatańczyłabym częściej przy ulubionym "Imbirze", na środku salonu, na boso.
Zatrzymałabym czas, żeby wyspać wszystkie niedospania, zaległości, marazmy i poprzednią porę roku. Włożyć zimno pod poduszkę. Albo na dno szafy.
A po tym śnie i zatrzymaniu, wcale na nowo się nie rozpędzać. Nie podliczać, co mnie minęło, co opuściłam i z czym nie zdążę. Nie zadręczać się zaniedbanym i nieskończonym.
Jak?
Z pierwszymi promieniami słońca znajdę odpowiedź.
Przerabiałam to w zeszłym roku. I w poprzednim. Każdej wiosny.
Przypomnę sobie. O zieleni, kolorach.
I znów zatrzymam czas. Aż do lata.
Aniu, jakbym o swoich obecnych odczuciach czytała. Ciągle ostatnio niewyspana i w niedoczasie. Byle do wiosny, takiej prawdziwej, ze słońcem.
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne:) Pozdrawiam Cię serdecznie
Dziękuję:-) byle do wiosny, do słońca! Odliczam niecierpliwie:-)
UsuńSkąd ja to znam! wczoraj dopadła mnie taka bezsilność, że tylko kanapa i nic więcej. Czasem potrzebny taki reset. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie to słowo RESET mi tu tak pasuje:) Dziękuję za odwiedziny:)
UsuńAniu - bardzo Cię lubię czytać, Twoje przemyślenia są bliskie moim, też miałam dom rodzinny w wielkiej płycie i też chodziłam do muzycznej szkoły :) A teraz tak samo jak Ty zachwycam sie naturą, własnym domem, otoczeniem, rodziną i co roku czekam na wiosnę - juz przyszła !!! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że zaglądasz i czytasz:) Z wiosną to Ty najbardziej mi się kojarzysz:) Odkąd kilka lat temu trafiłam do Twojego domku przez Forum Muratora - wiem, że znajdę u Ciebie przepiękny ogród, kwiaty i optymizm w oczach:) Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!:)
Usuń