niedziela, 6 marca 2016

po ciszę, po winnam




po ciszę do lasu pojechałam
strzepnąć z siebie wszystko to, co muszę, co mi każą, co radzą i bez czego niby ani rusz
mam wrażenie, że z każdej strony, gdziekolwiek nie zajrzę, jakiej stacji nie słucham... ktoś ciągle mówi mi, że powinnam, jak powinnam i kiedy
wyjątkowo męczą mnie ostatnio media, telewizja, czasopisma, radio
odkrywcze teorie na temat starych, jak świat prawd, mącą i rozrzedzają rzeczywistość
szeleszczą wkurzająco
co parę lat się zmieniają, ba, czasem co sezon
zaskakują i niepokoją, sieją wątpliwość - to jak to jest właściwie?
na wszystko istnieje przepis, szkoła, po czym kolejna grupa specjalistów udowadnia, że właściwa odpowiedź jest zupełnie odwrotna

mam ochotę uciec i uciekam
nie słucham i nie oglądam
nie chcę nowych wersji klasyki
wybieram ciszę i to, co dobrze znam, od zawsze
niezmiennie









po ciszę do lasu pojechaliśmy
tą dosłowną mogłam sobie jedynie wyobrazić
bo nasze Smarki dwa nie dały nam jej zaznać, pomimo tłumaczenia, że po to właśnie jest las
po szelest gałązek pod stopami, śpiew ptaków, po nic, po ciszę:)
ich potrzeba omówienia z nami każdej myśli, która zabłądziła w ich główkach była nieubłagana
Marysia zatargała ze sobą pięć mega (jak na nią) gałęzi, które ostatecznie dojechały z nami do domu
jaka matka, taka córka...
Janek pokonywał na swoim zdezelowanym jeździku trasę godną mtb, a ja dostawałam zawału

ale udało nam się z B. pospacerować trzymając za ręce, wzdychając nad tymi samymi brakami
popatrzeć i przez chwilę nic nie musieć
taką krótką tą chwilę



czy my tam jeszcze gdzieś w środku jesteśmy...my - sami?


PS.  Post powstawał przez tydzień, przez tydzień już prawie miałam go napisać. Ostatecznie skróciłam,  spłaszczyłam i nie jestem z niego zadowolona.

8 komentarzy:

  1. A ja jestem zadowolona z Ciebie i tego tekstu bardzooo i, że wpadłam na moment do Ciebie, choć wiesz, że mnie od dawna nie ma w tym świecie... Tej ciszy człowiekowi bardzo potrzeba. Ja miałam dziś taki moment z rana na spacerze z psem i promieniami słońca na twarzy (w końcu wyszło zza chmur!!!)ale człowiekowi ciągle mało pośród tego codziennego hałasu i zmartwień. Piękne zdjęcia Aniu :)
    Pozdrawiam
    Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bardzo się cieszę, że wpadłaś:) Zapraszam zawsze!
      A to słońce... wypatruję go też, od razu przynosi świetny humor, prawda?:)
      uściski:)

      Usuń
  2. Aneczko, gwarantuję Ci, że każdy z nas jest TAM. Może o tym zapomina w obliczu codziennej wrzawy, może celowo spycha to w niepamięć. Ale jest. A czuje to najbardziej, kiedy przeżywa coś bardzo mocno i jest samotny. To coś TAM daje siłę, żeby to przetrwać. Ściskam Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale pięknie ot napisałaś... sama prawda, zapomina się, ale to musi TAM być, masz rację.
      Dziękuję:)

      Usuń
  3. Ja smialo moge powiedziec, ze w lesie sie wychowalam :-) mieszkalismy tuz przy lesie i praktycznie cale moje dziecinstwo spedzialam na chodzeniu po lasach, dzis oczywiscie nie moge sie nadziwic, ze zawsze calo i zdrowo wracalam do domu, nigdy sie nie zgubilam i nigdy sie w lesie nie nudzilam...kto dzis puscilby swoje dziecko na dlugi spacer po lesie, samotnie, tylko z pieskiem?? niemozliwe!! no ale do czego daze?? chyba las mam po prostu w sobie, w sercu, w duszy, jest to dla mnie miejsce ukojenia, zadumy, oczyszczenia...nic tak bardziej nie oczyszcza jak czas spedzony w lesie. ja sie tam po prostu czuje bezpiecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po trochu zazdroszczę, bo sama wychowałam się w bloku. Po trochu - bo nasza mama bardzo często zabierała nas na spacery, do lasu, choć nie tylko. Chodziliśmy między domami, takimi jednorodzinnymi, zaglądaliśmy w okna i wyobrażaliśmy sobie, kto w nich mieszka i jak cudownie byłoby mieć skrawek własnego trawinka. Uwielbiałam te nasze wędrówki, kiełkujące marzenia i możliwość oderwania się od codzienności. Paradoksalnie, mam wrażenie, że ja bezpiecznie czułam się właśnie między tymi domami. Ale nie dzięki miejscu, a Osobom, które to bezpieczeństwo mi wtedy zapewniały - mojej Mamie i Bratu.

      Usuń
  4. Aniu a czemu Ty jesteś niezadowolona Post jest Twój :-)
    Ja mam ostatnio podobnie - mam dość mediów. Na szczęście nie mamy telewizji, prasy codziennej unikam - katastrof mam dość, nawet radio wyciszone. Świece, cichutko płyta gra a ja robię na drutach Pan Mąż puka się po głowie i pyta dzieci gdzie babcia?
    A co tam ładuję akumulatory ale jak ruszę ....
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robisz na drutach?? Czy jest coś, czego nie potrafisz?:) Żartuję:) Już sobie wyobrażam, jak ruszysz na tą wiosnę:) Pozdrowienia!

      Usuń