czwartek, 17 marca 2016

Riz de Camargue



impuls
czasem wystarczy, żebym mogła przenieść się w czasie i przestrzeni
w ogóle jestem podatna na podróże, na samą ich możliwość... nawet jeśli z czysto przyziemnych powodów mogą się odbyć tylko w mojej głowie
i sercu oczywiście
wystarczy obraz, parę dźwięków, jedno wspomnienie a moje kąciki ust znajomo podnoszą się do góry
nagle czuję powiew wiatru na policzku i ciepło słonecznych promieni
a nawet ziarenko piasku
nagle przenoszę się w inne miejsce, jestem kimś innym
nie!
jestem całkiem i zupełnie sobą


stoję przy regale z produktami z gazetki
tydzień francuski, włoski, śródziemnomorski
z pomiędzy oliwek, aromatycznych sosów i przypraw wzrokiem wyławiam - taki niby zwykły, a jednak niezwykły - czerwony ryż z Camargue
w życiu takiego nie jadłam... ale to nie szkodzi...
najważniejsze, że ja już w myślach jestem tam
wśród dzikich koni, różowych flamingów, z resztką poślubnych tipsów i prowansalską opalenizną
Camargue... południe Francji, początek lata 2008 i naszego wspólnego życia z B.
początek wielkiej wspólnej podróży i jednej z wielu tych mniejszych


za nami Mont Blanc i camping pod Chamonix
muzea w Arles i ta kawiarnia van Gogha, z żółtą ścianą, a ja na jej tle w czerwonej sukience w kwiatki
most w Avignion i Pont du Gard
a przede wszystkim najpiękniejszy na świecie Camping des Sources w sercu Prowansji
ta nasza Prowansja....


kolejnym celem był Park Regionalny Camargue, z mnóstwem jezior i bagien, ptaków, koni i flemingów na wyciągnięcie ręki
pamiętam, że przed gorącem słońca chowałam się pod pomarańczowym kapeluszem
nie nadążałam robić zdjęć, tak wiele widoków zasługiwało na uwiecznienie
bliskość ptaków i dzikiej natury zapierała dech w piersiach
już sam dojazd na południowy kraniec tej podmokłej krainy zachwycał pozornym spokojem i pustką
zostawiliśmy za sobą klimat małych francuskich miasteczek, kolorowych i gwarnych, pełnych ludzi, głównie mieszkańców zasiadających przy przydrożnych kawiarniach i pattiserie
Park Camargue to względna cisza, słychać tylko szum kołyszących się traw i świergot ptaków
wąska droga prowadzi wśród nielicznych domów i małych stajni, bo to właśnie białe konie są znakiem rozpoznawczym tego regionu, konie i flamingi, wcale nie czerwony ryż:)







gdy się coś kocha, pokocha, to zostaje to z tobą przez długi, długi czas, może nawet całe życie
my kochamy podróże, a ta, jedna z pierwszych, zawsze będzie dla nas szczególnym wspomnieniem
odkrywaliśmy nie tylko nowe miejsca, poznawaliśmy również siebie nawzajem, i z ogromną radością i szczęściem upewnialiśmy się, że TO jest właśnie TO, że pewna nasza droga, przez którą szliśmy osobno, dobiegła końca, ustępując miejsca nowej, od teraz już tylko wspólnej




teraz podróżujemy razem, nie dość, że za rękę, to jeszcze parami!:)




wspomnienie cudnych momentów może pojawić się w każdej chwili, nawet gdy stoi się przy regale w markecie
może poprawić humor, wprowadzić w dobry nastrój i popchnąć ku decyzji o kolejnej podróży
bo nas, z moim B. po prostu "nosi"
nie tak, jak prawdziwych podróżników, którzy potrafią rzucić wszystko, spakować się, ruszyć przed siebie i nie wracać przez rok
(choć tym i tak zazdroszczę...)
ale potrzeba bycia w nowym miejscu siedzi w nas mocno i ciągle o sobie przypomina
jedno spojrzenie wystarczy
albo westchnienie... mamy jakieś plany?
i B. sprawdza ceny lotów, terminy
co prawda dłuższe nieobecności nie sprzyjają naszym zawodom
ale są miejsca, do których chcemy koniecznie wrócić
jest też ciągle przed nami ta wielka, daleka podróż, daleka przede wszystkim dla mnie, bo nie dość, że trzeba będzie pokonać ocean, to jeszcze ogarnąć kilkanaście lat wstecz... zanim to wszystko


i tak właśnie wyglądała moja ostatnia podróż w czasie i przestrzeni
a zaczęło się od kolorowego pudełka z ryżem z Camargue na sklepowej półce...
mam nadzieję, że sporo jeszcze przed nami prawdziwych podróży, odkryć i chodzenia parami...




4 komentarze:

  1. Jak pięknie napisane. I Twoja twarz, choć ukryta za ciemnymi okularami, taka szczęśliwa! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A dziękuję:) A szczęśliwa - tak! Poza tym wróciliśmy stamtąd ze Skarbem pod moim sercem:)

    OdpowiedzUsuń
  3. :-) podróżniczko !!!! Pakuj się wiosna już w poniedziałek ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha:) no my już właściwie parami przy wyjściu ustawieni:)

      Usuń