Obiecałam - nasze okienne zamieszania - z różnych pór roku, okazji, nastrojów.
Uwielbiam czystość tafli szyb - dlatego cierpię, bo u nas często nie są idealne.
Dlatego nie lubię zasłaniać okien. Nasz dom stoi prawie 40 metrów od drogi, co mnie bardzo cieszy.
Dużą frajdę sprawia mi spontaniczna zmiana tego, co na oknach, jeśli tylko pojawi się wena.
Wtedy muszę już, teraz, od razu.
Nie ma mowy o wyjeździe do sklepu z firanami, dokładnym pomiarze, a już zupełnie o szyciu gdzieś u kogoś, u krawcowej.
Cierpliwość nie jest moją mocną stroną, a w przypadku dekorowania okien śmiem stwierdzić, że w ogóle nie ma o niej mowy.
Kule na gałęzi - inspirowane oczywiście cotton ball lights'ami.
U mnie w wersji unplugged:)
Zimą białe. W październiku tego roku - pomarańczowe.
Kule są ze steropianu, kupione za grosze przez internet.
Otulone wełną.
Gałązka wisi na sznurku, a tegoroczna na skrawkach materiału, który został po wykrojeniu zasłon.
Można na szerokich wstążkach lub taśmach.
Zawieszam po prostu na karniszach.
Trochę idę po bandzie, ale...bardzo lubię nasze okienne próby.
Noooo, Ty jesteś po prostu Mistrzynią Okiennych Metamorfoz!
OdpowiedzUsuńSzczena mi opadła do samej podłogi- zachwycam się i zachwycam.
Tworzysz piękne klimaty, niesamowicie wręcz bajkowo i dizajnersko i tak sielsko i romantycznie wyszło :)
Dziękuję za inspiracje i spełnienie prośby :)
Oj, się będzie u mnie działo jutro (bo ja też z tych w gorącej wodzie kapanych ;)).
Ściskam!
P.S. Termin 'cotton balls unpluuged' musisz opatentować ( rozbawia mnie że hej) :)
P.S.2. Czy mogę nie mieć wyrzutów sumienia za plagiaty okienno-dizajnerskie?
haha:) Też już myślałam o patencie:)
UsuńDziękuję.
A wyrzutów sumienia nie musisz mieć, ja sama podchwyciłam pomysł na cotton balls na gałęzi od samej Anety z Drewnianej Szpulki:) U Niej były te oryginalne, u mnie - już wiesz:)
Trzymam kciuki za jutro i koniecznie daj znać, jak Ci idzie:)
Wołam męża- patrz, fajne nie? ( gałęzie )
OdpowiedzUsuńNo, fajne.
Na jutro potrzebuję. 1,50 m. Dwie sztuki.
A skąd ja takie wezmę?
No jak to skąd? Z lasu.
Hmm, dobra. A jak to jest zamontowane? A, widzę. Czekaj, czekaj: A JAK BĘDZIESZ OPUSZCZAŁA ROLETY???
[Hhmmmm. Oto mój pragmatyczny mąż. ]
No jak to jak? Nie będę! ;)
:) czyli dzisiaj Twojego Męża czeka wycieczka do lasu? a z roletami...no trudno, coś za coś:) miłego dnia:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMiałam iść ja, ale się poddałam. Właśnie padłam z bólem pleców na kanapę. Nawet nie mam siły kawy sobie zrobić. Ale okna umyte :)
UsuńP.S. Ze zmęczenia błędów narobiłam, więc poprzedni komentarz usunęłam, co by wstydu nie było ;)
oj podpatrzę podpatrzę bo patent świetny Brawo !
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńTwoje "zamieszania" pięknie wyglądają z zewnątrz :))
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Cieszę się, że się podobają:)
UsuńAle super ozdoba oknie, blog też mi się podoba będę do Ciebie zaglądać :). Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam serdecznie:)
UsuńOkno stało się głównym miejscem, gdzie umieszcza się ozdoby - całkiem fajne podejście. W sumie i od wewnątrz to widać, i na zewnątrz. Bardzo fajne pomysły na dekoracje okolicznościowe. Wszystko wykonane z gustem :)
OdpowiedzUsuńWitam pięknie, dzień dobry:)
UsuńDziękuję za miłe słowa. Już dawno porządnie nie "mieszałam" w oknach, czas zacząć kombinować:) Pozdrawiam:)
Bardzo fajny pomysł na aranżacje okna :) Jest to zawsze coś nowego, może postać kilka tygodni i znowu pewnie coś nowego się wymyśli.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń